Opuszczone miejsca są piękne. Udowadnia to Tamas Pataki
Urbex to dość specyficzna dziedzina fotografii. Artyści wchodzą do miejsc, które często są zamknięte i ogrodzone, ale zawsze opuszczone. Niektóre z nich kiedyś były wspaniałymi, tętniącymi życiem placówkami. Dzisiaj pozostało tylko wspomnienie tej świetności.
Urbex, czyli ”urban exploration” (ang. eksploracja miejska) to dość nietypowe hobby. Chodzi o zwiedzanie niewidocznych i niedostępnych miejsc cywilizacji i obiektów architektonicznych. W USA używa się określenia ”draining” od kanałów ściekowych, co świetnie określa to działanie.
Celami eksploracji jest poznanie różnych nietypowych miejsc. Przeważnie są to różne opuszczone budynki i placówki. Często te miejsca są po prostu zniszczone – można zaobserwować wyłamane drzwi, powybijane szyby i liczne graffiti na murach zarówno wewnątrz i zewnątrz budynków.
Mimo licznych niebezpieczeństw, jak zapadające się dachy czy schody, miłośnicy urbexu poddają się swojej pasji, niejednokrotnie ryzykując zdrowie i życie. Wielu z nich jest dobrze przygotowanych do odkrywania tajemnic cywilizacji – mają maski i pochłaniacze chroniące drogi oddechowe, liny, czekany itp.
Trudno jest wyróżnić konkretny motyw przewodni urbexu, ale najczęściej można zauważyć zdjęcia opuszczonych budynków mieszkalnych, szpitali, elewatorów zbożowych, parków rozrywki czy nawet starych budynków wojskowych. Miejsce jest bardziej atrakcyjne, jeśli zostało opuszczone w pośpiechu, a w środku można znaleźć pozostałości po działalności danego miejsca, jak komputery, różne specjalistyczne sprzęty, czy po prostu szafki z ubraniami. Im bardziej zaawansowany stan rozkładu danego miejsca, tym bardziej interesujące ono jest.
W Paryżu, Rzymie i Neapolu popularnym motywem było odwiedzanie katakumb. W Australii miłośnicy urbexu lubują się w zwiedzaniu kanałów burzowych. Istnieje nawet grupa Cave Clan, której mottem jest: ”When it rains, no drains”, czyli ”Gdy pada, nie wchodź do kanałów”.
W Polsce działa kilka grup urbexowych. Miłośnicy eksploracji miejskiej wrzucają zdjęcia swoich odkryć i dzielą się informacjami na temat obiektów – piszą o systemach ochrony, sposobach wejścia do danego miejsca oraz potencjalnych zagrożeniach. To wcale nie tak niszowe, jakby mogło się wydawać, a społeczność jest bardzo zżyta.
W tym artykule możecie zobaczyć zdjęcia autorstwa węgierskiego fotografa Tamasa Patakiego, który jeździ po całej Europie w pogoni za interesującymi miejscami. Na jego zdjęciach znajdziecie różne obiekty: elektrownie, pałace, fabryki czy nawet klasztory.
Więcej zdjęć Tamasa znajdziecie na jego Instagramie.