Pasja i niebezpieczeństwo - praca fotografa wojennego z pierwszej ręki
Jednoczesne posługiwanie się na linii frontu karabinem i aparatem może być sposobem na życie, jak pokazuje przypadek Ruperta Frere'a. Ten zawodowy żołnierz armii brytyjskiej nie rozstaje się ze swoim sprzętem fotograficznym, nawet w chwilach zagrożenia życia.
20.10.2016 | aktual.: 26.07.2022 18:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rupert Frere został żołnierzem, gdy skończył 16 lat. Od zawsze uwielbiał fotografię i gdy w 2007 roku nadarzyła się okazja, przeniósł się z jednostki saperskiej, by zostać wojskowym fotografem. Podczas trzech tur w Afganistanie udało mu się uzyskać obrazy przedstawiające funkcjonowanie armii w obszarach konfliktów zbrojnych.
Będąc w samym sercu działań wojennych rzadko można przewidzieć, co stanie się za chwilę. Jak pokazuje nagrany przez Ruperta filmik, zwykły patrol w sekundę staje pod ostrzałem. Frere na zmianę strzela z karabinu i robi zdjęcia. Towarzyszy mu niesamowite opanowanie w tej trudnej sytuacji, mimo świadomości ogromnego ryzyka.
W wywiadzie udzielonym Photography.News, podzielił się swoimi doświadczeniami z pracy fotografa wojskowego. Jako trudność wymienia wkradającą się często samotność, gdy znajduje się poza swoim oddziałem. Spytany o reakcje współtowarzyszy na jego pracę, mówi o okresie adaptacji żołnierzy do jego obecności - zanim się przyzwyczają, wielu spośród nich pozuje, gdy widzą wycelowany w nich aparat.
Przykład Ruperta pokazuje, jak można połączyć ze sobą dwie życiowe pasje. Myślę, że szkolenie, jakie przeszedł w wojsku, pozwoliło mu na osiągnąć ten stopień opanowania, który wykazuje podczas fotografowania. Dzięki temu wszystkie sytuacje są jedyne w swoim rodzaju. Rupert interesuje się także przypadkami stresu pourazowego i przygotowuje materiał zdjęciowy na ten temat.