Paweł Fabjański - objawienie współczesnej fotografii reklamowej
Kreatywność tego fotografa nie zna granic. Jego wyczucie geometrii i linii, połączone z ogólną koncepcją sesji zdjęciowej, daje świetny efekt. Można śmiało powiedzieć, że Paweł Fabjański to objawienie współczesnej fotografii reklamowej. W rozmowie z autorem ujawniamy to, co go najbardziej kręci.
Paweł Fabjański: Robię zdjęcia od kilkunastu lat. Zacząłem pod koniec liceum i głównie fotografowałem moich znajomych, którzy uprawiali sporty miejskie – jeździli na rolkach, BMX-ach, deskorolkach itp. Po jakimś czasie zacząłem robić więcej portretów. Rozpocząłem współpracę z magazynami i rozwinąłem wachlarz tematów. Cały czas najważniejsi dla mnie byli ludzie i ich otoczenie.
Początkowo, najważniejsza wydawała mi się koncepcja, rodzaj idei, wokół której zbudowany był cały obraz. Starałem się robić tylko takie zdjęcia, które zawierały w sobie ten rodzaj inteligentnego „twistu”, który chwytał widza i przyciągał jego wzrok, ale też uruchamiał myślenie.
Obecnie coraz częściej odchodzę od sztywnego planowania zdjęć. Próbuję przemycać więcej przypadku i kontrolowanych niedociągnięć. Mam wrażenie, że zdjęcia stają się intrygujące i bardziej prawdziwe, gdy nie wszystko jest zaplanowane w stu procentach.
Jestem bardzo skupiony. Nie towarzyszą temu jakieś niesamowite odczucia, ale z pewnością tracę poczucie czasu. Gdy fotografuję, godziny są jak minuty i dzięki temu mogę robić zdjęcia bardzo długo, nie czując zmęczenia, głodu etc.
Wydaje mi się, że to jest taki stan trochę przypominający medytację. Skupiam się tak mocno na obrazie, że rzeczywistość zaczyna płynąć swoim rytmem, a ja odczuwam otoczenie na swój sposób.
Inspiruje mnie wszystko. Brzmi to dość pretensjonalnie, prawie tak, jakbym powiedział, że „inspiruje mnie życie”, ale... w jakimś stopniu tak właśnie jest.
Nie jestem w stanie wskazać jakiegoś konkretnego źródła, które mnie zasila w pomysły, czy kreatywne koncepty. Często notuję moje myśli i odkładam je na później, ale te pomysły bardzo często wpadają mi do głowy zupełnie przypadkowo.
Oczywiście zdarza się, że pewne idee przychodzą np. po obejrzeniu filmu czy przeczytaniu książki. Bywa też i tak, że pomysły wpadają mi do głowy w trakcie jazdy windą czy stojąc w korku. Nie ma zasady.
Pracuję głównie na Hasselbladzie H4DII 60 Mpix. Czasem używam też Canona 5Ds R.