Polscy portreciści, których podziwiam, czyli moi mistrzowie
Zima sprzyja refleksjom. Zacząłem przeglądać moje media społecznościowe i artystów, których obserwuję. Postanowiłem się z tobą podzielić ich twórczością, bo na to zasługują. Dla mnie ich prace są wyjątkowe, poruszają mnie i motywują do dalszych działań.
Wiesz, że rozwijasz się jako fotograf, nie osiadając na laurach i zdajesz sobie sprawę, że nie pozjadałeś wszystkich rozumów. Są chwile, gdy patrzysz na swoje zdjęcia i wiesz, że coś nie gra, ale nie wiesz co. To doskonały moment, by sięgnąć po dawkę inspiracji. Chcę ci przedstawić kilku współczesnych polskich portrecistów, których być może nie znasz, a mogą pozytywnie wpłynąć na to, co i jak fotografujesz.
Rzadko kiedy zapiera mi dech w piersi na temat czyich prac. Rzadko bywa tak, że patrzę na zdjęcie przez kilka minut i nic nie mówię. Kontempluję je. Odczuwam. Tak jest z pracami Titusa. Magia, która przemawia przez Velvię w jego Hasselbladzie jest nie do opisania. Polecam zatracić się w twórczości tego artysty. Jest moim absolutnym mistrzem.
Jego zdjęcia to płynąca opowieść. Mateusz fotografuje setami, tworzy historie. Rzadko widuję jego pojedyncze zdjęcia bez kontekstu całości. Fotografuje średnim formatem na przeterminowanych filmach i wie, jak to robić. Dodając do tego wrażliwość, poczucie estetyki i ”coś filmowego” powstają genialne kadry, pełne narracji. Zdjęcia Żurowskiego to nie są zwykłe portrety, to nowele zostawiające niedosyt. Po każdej zaprezentowanej sesji chce się więcej i więcej. Swoją drogą - zachęcam do odwiedzenia wystawy Mateusza 9 stycznia 2020 roku w warszawskim Cafe Relax.
Abstrakcyjne prace, abstrakcyjny umysł i burza na głowie. Tak bym opisał Wiktora Franko. Ten facet chyba nigdy nie przestaje się śmiać, a gdy fotografuje po prostu znika – nie ma go, jest w innej przestrzeni. Obserwowanie tego człowieka przy pracy to wyjątkowe doświadczenie. Portrety jego autorstwa są często bardzo niejasne, wymagają zagłębienia się w to, co widzimy i zmuszają do zadania sobie pytania o rzeczywistość tego, co jest, a czego nie ma.
Maciek jest człowiekiem, który wie chyba wszystko o różnych technikach fotograficznych i ma niesamowitą kolekcję różnych aparatów. Widać, że żyje tym, co robi. Uwielbiam sposób, w jaki Maciek operuje kolorem i zamyka swoich bohaterów w ramach kadru.
”Fotograf, który lubi tańczyć”. Na jego Instagramie często znajdziecie filmiki, na których pokazuje swoje zdolności. W jego pracach widać zamiłowanie do kontrastów kolorystycznych oraz czerwieni. Jego zdjęcia często przypominają klimat fotografii mody lat 60 XX wieku, zupełnie jakby się przeniósł do dawnego Paryża lub Mediolanu i przetłumaczył ówczesną estetykę na nasze czasy.
Saturczak ceni sobie prostotę – po co komplikować sobie życie? Jego prace są czyste, pełne życia i spokojne jednocześnie. Jeśli miałbym wybrać jednego z moich ulubionych minimalistycznych fotografów, byłby nim Łukasz. Jestem pod wrażeniem tego, jak na każdym jego kadrze widać więź z fotografowaną osobą.
Jak sam siebie nazywa - ”Portrecista ekstraordynaryjny”. Ten człowiek po prostu rozumie światło. Studio to jego żywioł i mając 3 lampy bez żadnych modyfikatorów jest w stanie zrobić cuda, w klimacie hollywodzkich portretów z lat 30 XX wieku. Uwielbiam jego spojrzenie na kobiety przed obiektywem. Pamiętam jedno zdanie, które kiedyś powiedział na temat ładnych zdjęć: ”Podstawą ładnego zdjęcia jest ładna modelka”. I tego się trzymajmy. W połączeniu z techniką fotografowania, jaką posiada Marcin, powstają niesamowite obrazy, które na długo zapadają w pamięć.
Poznaliśmy się 4 czy 5 lat temu. Pamiętam tamten dzień. Stanąłem oko w oko z artystą, którego podziwiam od lat. Bardzo szybko zrozumiałem, że robię słabe zdjęcia z jego tonu głosu, ale z czasem okazał się niesamowitym i wrażliwym człowiekiem, który ze światem rozmawia obrazem. To jego język, to jego emocjonalność. Twardowski jest jednym z niewielu fotografów, który naprawdę wie, jak wykorzystać pomarańcze i czerwienie w portrecie i nie zepsuć przez to zdjęcia.
Nie pamiętam nawet, kiedy poznałem Michała, ale pamiętam, że jego zdjęcia znałem już znacznie wcześniej. Jego kadry – bez względu na to czy są kolorowe, czy czarno-białe – satysfakcjonują mój zmysł estetyczny od A do Z. Buddabar fotografuje technikami tradycyjnymi, z tego, co pamiętam, używa różnych wersji sowieckiego Kieva 88. Jego estetyka waha się między tym, co rzeczywiste, a tym, co abstrakcyjne.
Nie znamy się, ale czuję przekaz jego zdjęć. Każe jest przepełnione emocjami – zmysłowością i spokojem. Uwielbiam obserwować światło, jakim operuje. W moim odczuciu Piotr jest bardzo wrażliwym artystą, widzi świat inaczej, jego kadry zmuszają do tego, by choć na chwilę się zatrzymać i zastanowić, dokąd tak gnamy.