„Portrety są dokumentem spotkań z ludźmi”. Fotografia Mikołaja Grynberga [inspiracja]
Ponieważ Mikołaj Grynberg jest nie tylko fotografem, ale też pisarzem, zapewne najlepiej przedstawiłby się w kilku słowach sam. W notce biograficznej zaczyna od słów: „Mikołaj Grynberg jest szczęśliwym człowiekiem, który znalazł swoje miejsce w świecie”...
19.03.2013 | aktual.: 19.03.2013 11:01
Mikołaj Grynberg specjalizuje się w portrecie. Gdy wiemy, że wcześniej pracował jako psycholog, taki wybór wydaje się całkiem oczywisty. Motywy ludzkich przeżyć, emocji, osobistych historii przewijają się przez jego twórczość od początku. To jeden z fotografów, którzy stawiają człowieka w centrum zainteresowania, obserwując i słuchając go z uwagą i szacunkiem.
Dobry portret to taki, przez który przemawia czyjaś historia. W przypadku portretów Grynberga z cyklu „Ocaleni z XX wieku” chodzi wręcz o Historię: ten wydany w formie książkowej zbiór portretów gromadzi również opowieści ludzi, którzy przeżyli wojnę i Zagładę (obecnie fotograf pracuje nad drugim tomem, w którym pojawią się dzieci portretowanych). Mikołaj Grynberg często łączy świat obrazu i słowa, uzupełniając portrety wypowiedziami ich bohaterów. Obok „Ocalonych”, najbardziej wyraziście i najciekawiej ta umiejętność ujawniła się w cyklu fotografii „Dużo kobiet”, w którym pojawiają się mieszkanki najróżniejszych zakątków świata, a każda z nich dzieli się skrawkiem osobowości, doświadczeniem życia.
W każdej z miejscowości, do której zawitał – czy był to Pekin, Kijów czy Lima - fotograf rozstawiał plenerowe studio fotograficzne, otwarte dla widzów z zewnątrz.
Postawiłem przed sobą zadanie, które wymagało przekroczenia wielu granic. Zarówno tych wewnętrznych, którymi są między innymi wstyd i zażenowanie, jak i tych zewnętrznych, którą jest przede wszystkim kultura, która nie pozwala zaczepiać obcych kobiet na ulicy. Znalazłem idealne alibi – fotografię - opowiadał autor przy okazji wydania albumu „Dużo kobiet”.
Te zdjęcia przypominają nam, jak osobistą sprawą może być portret, co w erze komórkowych autoportretów i fotek do Sieci nie zawsze jest oczywiste. Spektrum reakcji portretowanych kobiet jest niesamowite. Niektóre starają się ładnie zapozować, inne wyglądają zaczepnie, gotowe do konfrontacji, jeszcze innym trudno jest ukryć zakłopotanie.
Stylistyka Grynberga jest łatwo rozpoznawalna: kwadratowy format (choć nie zawsze), upodobanie do sepii czy palety w stylu Jana Saudka, przypominającej dawne, ręcznie kolorowane zdjęcia. Fotograf, choć najbardziej znany ze swoich autorskich przedsięwzięć, zaaplikował ją również w komercyjnych warunkach.
Dobrze pamiętam czasy, kiedy polską ikonosferę późnych lat 90. i początku nowego tysiąclecia współtworzyły zdjęcia fotografów takich jak Tomasz Sikora czy właśnie Mikołaj Grynberg – ich odważne poczynanie sobie z kolorem, ekspresja bardziej rodem z teatru czy książkowych ilustracji niż z ujednoliconych zasobów stockowych sprawiały, że nawet reklama w prasie i na billboardach wyróżniała się oryginalnym stylem.
Mikołaj Grynberg poprowadzi 23 marca w Krakowie warsztaty oraz spotkanie autorskie w ramach projektu Warsztaty Sztuki Fotografii, których współorganizatorem jest Fotoblogia. Szczegółowe informacje na stronie WSF.