Pracownica agencji reklamowej usłyszała zarzut za wykorzystanie zdjęcia ofiary ZOMO

Wykorzystywane w reklamach, w tym w social media, zdjęcia należy odpowiednio dobierać. Twórczyni niefortunnego posta na fanpage'u na Facebooku marki Żytnia Extra usłyszała zarzut prokuratury.

Pracownica agencji reklamowej usłyszała zarzut za wykorzystanie zdjęcia ofiary ZOMO
Marcin Watemborski

01.12.2015 | aktual.: 26.07.2022 19:24

Przypomnijmy sytuację – na profilu marki Żytnia Extra Żytniej pojawiło się zdjęcie autorstwa Krzysztofa Raczkowiaka przedstawiające pięciu biegnących mężczyzn, którzy niosą postrzelonego Michała Adamowicza. Podpis pod zdjęciem był następujący: „Kac Vegas? Scenariusz pisany przez Żytnią”. Dodatkowo w poście autorka wpisu, 28-letnia Marta S., wrzuciła opis „gdy wieczór kawalerskie wymknie się spod kontroli. Wina Żytniej?”.

Delikatnie mówiąc – sytuacja była bardzo niesmaczna, oczywiście znalazła od razu rozgłos w mediach społecznościowych, gdzie użytkownicy negatywnie komentowali wpis. Producent marki wydał stosowne oświadczenie, w którym przeprosił za niefortunny wpis urażone osoby, w tym autora fotografii.

Obraz
© [Facebook Żytnia Extra](https://www.facebook.com/ZytniaExtra/?fref=ts)

Tłumaczenie spółki bazowało wokół tego, że profil na Facebooku był prowadzony przez agencję Project z Torunia, a po całym zajściu współpraca została bezwzględnie i natychmiastowo zakończona.

Cała sprawa trafiła do prokuratury za sprawą „Solidarności”, gdzie sprawdzano, czy względem twórczości Krzysztofa Raczkowiaka nie zostały złamane postanowienia Ustawy o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych. W kwestii formalnej Raczkowiak musiał złożyć osobiście zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Wina wydawała się oczywista – zdjęcie zostało wykorzystane bez wiedzy i zgody autora, za co grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara jej odebranie nawet do 2 lat – lecz postępowanie w tej kwestii zostało umorzone. Jak wiemy – prawo nie działa wstecz – a fotografia prasowa jako twór prawny powstała w 1994 roku i od tamtego czasu dopiero została objęta. Fotografie wykonane w przedziale lat 1952-1994 musiały wyraźnie zostać opatrzone zastrzeżeniem prawa autorskiego.

Dodatkowo zostało wszczęte kolejne postępowanie skierowane bezpośrednio w pracownicę toruńskiej agencji. 28-letania Marta S. usłyszała zarzut pomówienia względem jednej z osób widocznych na zdjęciu.

Śledczy ustalili, że zadaniem pracownicy było znalezienie zdjęcie z czasów PRL na potrzeby wykorzystania w kampanii reklamowej w mediach społecznościowych. Po znalezieniu i pobraniu odpowiedniego zdjecia (ze strony IPN-u) dodała podpis pod zdjęciem oraz komentarz w poście. Miało to być zwykłe działanie marketingowe, jednak okazało się strzałem w stopę znanej marki alkoholu.

Managerka fanpage'a Żytniej uważała, że zdjęcie jest niezwykle intrygujące oraz adekwatne do przeprowadzenia z jego użyciem kampanii. Jako wytłumaczenie swojego błędu podała młody wiek i brak wiedzy dotyczącej wydarzeń podczas stanu wojennego. Marta S. powiedziała, że żałuje tego, co się stało a jej zachowanie było mało profesjonalne. Brzmi to absurdalnie, zwłaszcza, że pracownica agencji może poszczycić się wykształceniem historycznym.

Pomijając kwestię prawa autorskiego takie zachowanie jest wysoce niemoralne – nie rozumiem jak, można wykorzystywać zdjęcia, gdzie jawnie widać tragedię ludzi, popłoch, strach do promowania marki alkoholu i opatrzyć to wszystko opisem nawiązującym do znanej komedii z alkoholem i narkotykami w tle.

Nie wiem również jak można nie przewidzieć konsekwencji prawnych płynących z takiego zachowania. W tym przypadku maksyma „nieznajomość prawa szkodzi” znajduje swoje pierwotne znaczenie.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)