Przepiękne zjawisko nad Wrocławiem. Podwójna tęcza powitała mieszkańców
Mimo tego, że jesień kojarzy nam się z opadającymi liśćmi i ponurą pogodą, czasem zdarzają się przyjemne akcenty. Taka sytuacja przywitała dzisiaj mieszkańców Wrocławia. O poranku nad całym miastem widać było potężną podwójną tęczę.
27.09.2022 | aktual.: 27.09.2022 11:07
Kalendarzowa jesień dopiero się rozpoczęła. Niebawem dni staną się znacznie krótsze, a każdy z nas usiądzie chętnie oglądając ulubiony serial z kubkiem herbaty i owiniętym w ciepły kocyk. Ta pora roku kojarzy nam się głównie z opadami deszczu, nieprzyjemnymi wiatrami i spadającymi liśćmi.
Jednak jest kilka miłych aspektów tego czasu. Oczywiście nie mówimy jedynie o kasztanach i charakterystycznym przyjemnym zapachem w lesie. Chodzi o tęcze. Ich występowanie jest możliwe, gdy zza chmur wyłania się słońce. Właśnie tego dziś rano doświadczyli mieszkańcy Wrocławia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tuż przed godziną 7 rano, we Wrocławiu zaczęło delikatnie kropić, a chwilę później wyszło słońce. Zaowocowało to przepiękną tęczą, której cały łuk można było obserwować na niebie, a chwilę później wyłoniła się druga. Po to, by się tak stało, muszą być spełnione określone warunki pogodowe.
Przede wszystkim, zwykła tęcza powstaje tuż po deszczu, gdy Słońce świeci nam zza pleców. Odbite i załamane promienie z kropel deszczu pozwalają na niebie zatoczyć okręg o szerokości kątowej dokładnie 42 stopni, lecz nie możemy go zobaczyć, ponieważ jego środek jest dokładnie naprzeciwko Słońca. To, czym możemy się zachwycać to wielobarwny łuk widziany przed nami, ukazujący przekrój przez spektrum światła widzialnego. Po kolei są to kolory: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, indygo i fioletowy (wewnątrz łuku).
Czasem może zdarzyć się takie zjawisko, jak dzisiaj we Wrocławiu. Podwójna tęcza powstaje, gdy od kropel wody światło odbije się dwa razy. Wówczas wokół głównej tęczy pojawia się druga, większa i mniej widoczna. Jej szerokość kątowa wynosi 51 stopni. Co do widzialności – jest ona mniejsza, ponieważ światło ulega rozproszeniu, jak każda fala, a co za tym idzie – jest po prostu słabsze.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii