Rafał Żak opowiada historię samotności w surowych górskich krajobrazach
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Otoczenie zimnych skał mroźnego wiatru wzmaga nie tylko poczucie samotności, ale również wolności. Rafał Żak, wałbrzyski fotograf krajobrazowy przedstawia wspaniałą opowieść o poznawaniu świata i samego siebie przez pryzmat wędrówek górskich po całym świecie.
Jako mały brzdąc dużo rysowałem i malowałem. Była to odskocznia, podczas której odlatywałem w magiczny świat, tworząc własną fantastyczną rzeczywistość. Bawiłem się też aparatem ojca i nagle znad kartek i farb przeskoczyłem do klisz, obiektywów i ciemni.
Uwielbiam pracę z obrazem i ekscytację, którą wzbudza we mnie generowanie obrazów od podstaw. Nic nie daje mi większej radości w życiu, czego życzę wszystkim – i po cichu sobie również.
Od tego czasu upłynęło prawie trzydzieści lat, podczas których naświetliłem setki metrów filmu i kompletnie zajechałem kilka puszek – Zenitów, Praktic i Nikonów.
Najwięcej radości dają mi wędrówki po okolicznych pagórkach, ale ekscytację wzmagają te dalsze wycieczki – w wysokie góry. Podczas tych spacerów mam zawsze ze sobą aparat i komplet szkieł – od 12 do 400 mm, by utrwalić to, co daje nam wspaniała natura.
Dynamika górskiej aury wywołuje we mnie bardzo głębokie doznania i mógłbym zatracać się w tym bez końca. W ten sposób ładuję swoje życiowe akumulatory.
Odgłosy, zapach, smak oraz barwy wschodów i zachodów słońca nierzadko rozkładają mnie na łopatki. Kocham tworzyć i oglądać. Zdjęcia, obrazy i otaczające mnie muzyczne przestrzenie są moim napędem.
Stymulują mnie zarówno utwory realistyczne i surrealistyczne, czy wręcz fantastyczno-bajkowo-komiksowe, jak twórczość Hieronima Boscha, Salvadora Dali, H.R. Griega, Beksińskiego, Adamsa. Znajduję ukojenie również we współczesnych twórcach jak: Marcin Twardowski, Andrzej Frankowski, czy Łukasz Jaszak.
Inspirują mnie dodatkowo współtowarzysze górskich spacerów – Michał Ostrowski, Romek Rybski, Karol Nienartowicz, Marcin Jagiellicz i Paweł Uchorczak.
Wiele z moich kompozycji powstaje dużo wcześniej – nim wcisnę przycisk migawki. Tworzę je w czeluściach mojej wyobraźni. Wizualizuję je sobie i gdy jestem na miejscu – wiem, gdzie mam się ustawić i w zasadzie wszystko, co muszę wtedy zrobić to wcisnąć spust migawki.
Często zdarza się, że nie mam czasu na myślenie i działam spontanicznie, instynktownie. Ciach – i jest.
Nie – od ponad 5 lat fotografuję też kobiety. Często w moich ulubionych górskich plenerach. Moja twórczość jest wypadkową tych dwóch miłości – do kobiet i krajobrazów.
Jak wspominałem – zaczynałem na sprzęcie zza wschodniej granicy. Obecnie pracuję na sprzęcie nikona, ale coraz częściej myślę o minimalizacji – potrzebuję czegoś lżejszego, zwłaszcza przy wysokogórskich wędrówkach.
Tylko jedną. Twórzcie i cieszcie się tym!