Redmi Note 9 Pro nad morzem. Wcale nie żałowałem, że nie wziąłem bezlusterkowca
13.08.2020 11:58, aktual.: 26.07.2022 14:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy smartfon potrafi zastąpić aparat na wakacjach? Sprawdziłem to na przykładzie Redmi Note 9 Pro - smartfona Xiaomi, który można kupić już za 1200 złotych.
Słowem wstępu - na co dzień fotografuję aparatem Sony A7 II z (na razie) kitowym obiektywem. Nie jest to ani najnowszy sprzęt, ani najwyższych lotów. Można nim jednak wyciągnąć naprawdę przyjemny obrazek, zwłaszcza w połączeniu z odpowiednią obróbką.
W tym roku miałem przyjemność odwiedzić nasze polskie morze. Niestety, trochę przeliczyłem się z bagażem i musiałem z czegoś zrezygnować. Padło niestety na aparat.
Sony został w domu, a nad Bałtyk zabrałem Redmi Note 9 Pro.
Redmi Note 9 Pro - co oferuje?
To smartfon ze średniej półki cenowej, co widać po zastosowanym procesorze. Snapdragon 720G daje jednak radę - na szybkość działania nie ma co narzekać. Obraz wyświetlany jest na ekranie IPS o przekątnej 6,67 cala z kamerką w otworze, a całość zasilana jest akumulatorem o słusznej pojemności 5020 mAh. Na baterię nie można narzekać. A co z aparatem?
Redmi Note 9 Pro wyposażono w poczwórny moduł fotograficzny, na który składają się:
- aparat główny 64 MP z przysłoną f/1,9,
- aparat ultraszerokokątny 8 MP z przysłoną f/2,2 i kątem widzenia 119˚,
- aparat makro 5 MP z przysłoną f/2,4,
- czujnik głębi 2 MP z przysłoną f/2,4.
Pierwszy aparat domyślnie wykonuje zdjęcia z rozdzielczością 16 MP, a tryb podwyższonej rozdzielczości jest dodatkową opcją. Warto wspomnieć o trybie nocnym, który dzięki sztucznej inteligencji i analizie wielu zdjęć pozwala na uzyskanie wyższej jakości zdjęć.
W Redmi Note 9 Pro wprawdzie nie znajdziemy teleobiektywu, ale producent w aparacie umożliwił cyfrowe powiększenie obrazu, które w pewny sposób to rekompensuje.
Czy aparat Redmi Note 9 Pro się sprawdził?
Przyznam, że smartfon dawał radę. Dobrą robotę robił tu aparat ultraszerokokątny pozwalający na uchwycenie szerszych kadrów lub uzyskanie dynamiczniejszych ujęć. Najwięcej zdjęć wykonałem jednak głównym obiektywem lub z powiększeniem.
Uniwersalność to zdecydowanie duży plus wszelkich smartfonów. Tradycyjne aparaty wymagają zmiany obiektywu, natomiast w przypadku telefonów wystarczy dotknięcie ekranu. Jest to niesamowicie wygodne.
Na jakość zdjęć z Redmi Note 9 Pro nie mogłem narzekać, przynajmniej w dzień. Zdjęcia jak na niedrogiego smartfona wyszły naprawdę dobre - szczegółowe, bez szumu, z (najczęściej) poprawnie odwzorowanymi kolorami i tonami. Świetnie sprawdzał się tryb 64 MP, który jeszcze bardziej podbijał detale. Przy maksymalnym powiększeniu widać było jednak efekt akwareli.
Nieco gorzej działo się po zmroku. Najbardziej podatny na ubytek światła jest aparat ultraszerokokątny - spadek jakości obrazu widoczny był nawet w pochmurny dzień. Znacznie lepiej radził sobie główny, jednak w nocy nawet on wymiękł.
Dużo pomógł tryb nocny, ale mimo wszystko widoczny był znaczący spadek detali, przesycenie kolorów i momentami dziwną pracę algorytmów. Czasami oprogramowanie na siłę rozjaśniało niebo przez co z czarnego stawało się szare.
Podsumowując - smartfon w pełni zastąpił mi aparat jeśli chodzi o zdjęcia dzienne i nie żałowałem, że mój bezlusterkowiec kurzył się w domu. Nawet mimo niższej jakości zdjęć w ciemniejszych porach.
Dobrą rekompensatą była poręczność i niska waga sprzętu, przez co nie przeszkadzał mi w zwiedzaniu i cieszeniu się wypoczynkiem. Każdy fotograf wie, że pół kilo sprzętu na szyi z czasem daje się we znaki.
Jeśli jesteście fanami zdjęć nocnych, to sugerowałbym zabranie zwykłego aparatu ze sobą. Ewentualnie możecie rozważyć kupno lepszego telefonu, np. Xiaomi Mi 10 z dużą, porządną matrycą 108 MP.