Reklama w blogosferze przyszłością promocji fotografii?

Choć zgodnie z utartą opinią reklama w prasie drukowanej stanowiła zawsze creme de la creme budżetów reklamowych, to liczne przykłady wskazują, że efektywność tej metody jest, delikatnie mówiąc, przeszacowana. Najlepszy dowód stanowi ciekawy eksperyment Treya Ratcliffa z blogu Stuck In Customs, który polegał na równoległym przeprowadzeniu kampanii promocyjnych w różnych mediach. Czy domyślacie się wyników?

Eksperyment Stuck In Customs podważa sensowność papierowej reklamy?
Eksperyment Stuck In Customs podważa sensowność papierowej reklamy?
Piotr Dopart

19.12.2011 | aktual.: 26.07.2022 20:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nietypowość badania Ratcliffa polegała na tym, że nie mierzyło ono zasięgu kampanii, tylko realne przełożenie poniesionych kosztów na zyski ze sprzedaży konkretnego produktu - w tym przypadku poradnika dotyczącego fotografii HDR. Reklamy zamieszczone zostały w magazynach "Popular Photography", "Shutterbug" i "Photoshop User".

Kwoty w ramach budżetu 26 tys. dolarów rozdzielonego pomiędzy trzema mediami wykorzystanymi do promocji nie rozkładały się wprawdzie po równo, jednak wpływy wynikające z poniesionych kosztów zdają się mówić same za siebie. Trey mierzył skuteczność dzięki wykorzystaniu trzech kodów zniżkowych, różnych dla każdej kampanii. Jak się okazało, wyniki sprzedażowe powiązane z promocją w papierowych "Popular Photography" i "Shutterbug" - było nie było prestiżowych wydawnictwach - były katastrofalne.

Z 12 tys. dolarów wydanych na trzymiesięczną promocję w postaci całostronicowych reklam w "Popular Photography" Ratcliff odzyskał jedynie... 870 dolarów w postaci przychodu za 10 (słownie: dziesięć) sprzedanych poradników. Trzy miesiące reklamowania się w "Shutterbug" kosztowały "jedynie" 6 tys. dolarów, ale wyniki sprzedażowe były równie mało powalające - kwota zarobiona na sprzedanych poradnikach wyniosła 957 dolarów (11 sprzedanych egzemplarzy).

Jedynym reklamobiorcą, który oprócz przychodu zapewnił także dochód, był magazyn wydawany przez Scotta Kelby'ego. 8 tys. dolarów wydanych na promocję przyniosło imponujący (w porównaniu z poprzednikami) przychód w wysokości 17 125 dolarów za 206 egzemplarzy. Oznaczało to grubo ponad 9 tys. dochodu dla Ratcliffa.

Czym różnił się "Photoshop User" od "PP" czy "Sb"? Faktem prowadzenia zintegrowanej kampanii obejmującej nie tylko papier, ale także reklamę w Internecie. Trey stosownie to zresztą skomentował, co możecie zobaczyć na tym wideo:

Stop Advertising in Photo Magazines - Head West to the Web

Konkluzja, która wyłania się z tego przypadkowego eksperymentu, jest następująca - już niedługo może się okazać, że niski zwrot kosztów poniesionych na reklamę w magazynach papierowych zmusi osoby prowadzące działalność fotograficzną, inną niż sprzedaż sprzętu, do przeniesienia budżetów reklamowych do fotograficznej blogosfery. Sprawa jest jednak dyskusyjna i z pewnością niedługo powrócimy do niej na łamach Fotoblogii.

Źródło: Stuck in Customs

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Komentarze (0)