11 kl./s i wielki bałagan - kulisy sesji Reprezentacji Polski w Rugby

11 kl./s i wielki bałagan - kulisy sesji Reprezentacji Polski w Rugby

11 kl./s i wielki bałagan - kulisy sesji Reprezentacji Polski w Rugby
Jakub Kaźmierczyk
12.03.2016 21:36, aktualizacja: 26.07.2022 19:09

W ostatnich tygodniach miałem okazję realizować sesję, w której wzięli udział reprezentanci Polski w Rugby. Nie chciałem jednak, żeby była to kolejna, nudna sesja, więc postanowiłem ubarwić ją niemałym bałaganem. Jak wyglądały przygotowania i same zdjęcia? Zobaczcie sami!

Nie wiem czy to tylko ja tak mam, ale w ostatnim czasie większość telefonów i wiadomości na temat zleceń ma ultrakrótki czas realizacji. Dla przykładu, w piątek dowiedziałem się, że na początku przyszłego tygodnia mam do sfotografowania 8 restauracji w 3 miastach. Wiele innych zleceń wygląda podobnie, ale póki co upycham je w kalendarzu, co jednak odbija się na ilości artykułów na Fotoblogii, ale to pewnie zauważyliście. Jednak nie o tym. Pod koniec lutego dostałem zlecenie na zrobienie sesji zdjęciowej reprezentantów Polski w Rugby przed meczem z Belgią.

Pomysł i przygotowanie

Musiałem wymyślić jakiś koncept, który sprawiłby, że na sesji nie pokażę tylko kilku wkurzonych facetów, jak ma to miejsce na wielu zdjęciach o tematyce sportowej. Doszedłem do wniosku, że trzeba w jakiś sposób zaznaczyć, że mamy do czynienia z reprezentacją Polski. Myślałem nad wielką czerwono-białą flagą, czerwono-białymi flarami i innymi opcjami. Minus jednak był taki, że był środek zimy, a pogoda była, i nadal jest, paskudna. Musieliśmy więc ograniczyć się do studia.

Myślałem, myślałem i w końcu wymyśliłem, że możemy wykorzystać fotografię high speed, użyć białej i czerwonej farby, która będzie rozbryzgiwać się o zawodników. Do tego poprosiłem o modelkę, żeby nie fotografować tylko facetów i tak zrodziła się koncepcja całej sesji. Oczywiście zrobiliśmy też kilka standardowych zdjęć, ale punktem kulminacyjnym miały być właśnie rozbryzgi.

Obraz
© ©Jakub Kaźmierczyk

Zleceniodawca zarezerwował Studio Bakarum i nie minęła godzina, kiedy dostałem telefon od właściciela, Roberta z pytaniem - „Duży bałagan mi zrobicie”? Porozmawialiśmy dłuższą chwilę i wspólnie obmyśliliśmy plan zabezpieczenia studia, żebym nie musiał się potem martwić o koszty remontu. W ogóle okazało się, że wynajęcie studia na tego typu akcje wcale nie jest takie proste. Niektóre odmawiają, inne żądają bardzo wysokich kaucji. Tu jednak Bakarum stanęło na wysokości zadania, a sam właściciel we wszystkim bardzo nam pomógł.

Obraz

Sporo myślałem nad farbami i nie znalazłem lepszej alternatywy od najzwyklejszych farb akrylowych z Castoramy. Kupiłem najtańsze, bo jak wiadomo, te są najrzadsze, ale i tak trzeba było je mocno rozwodnić w proporcji około 1:4. W przeciwnym wypadku nie rozbryzgiwałyby się, bo były za gęste, poza tym była duża szansa, że w ogóle by nie doleciały do zawodników i modelki, a domycie nierozwodnionych graniczyłoby z cudem.

Obraz
© ©Jakub Kaźmierczyk

Kiedy dojechałem na miejsce byłem mocno zdziwiony. Byłem święcie przekonany, że do studia przyjadą 2 metrowi, wielcy faceci, a na odchodne dostanę w mordę, tak dla zasady. Ba, nawet już się z tym pogodziłem. Okazało się jednak, że zawodnicy wcale nie są wielcy, a do tego sympatyczni. Do zdjęć pozowali Dawid Plichta, Mateusz Plichta, Michał Kępa, a „damskim dodatkiem” była Magda Szczepańska. Za makijaż odpowiadała Iza Jurczak. Facetów trzeba było trochę zmatowić, a Magdę pomalować.

Po zakończeniu normalnych zdjęć musieliśmy przygotować studio do zrobienia bałaganu. Podłogę zabezpieczyliśmy dwiema warstwami grubej folii remontowej. Jak się okazało, to był dobry pomysł, bo jedna warstwa delikatnie przepuściła farbę, ale druga już skutecznie ją zablokowała. Na ściany leciały tylko drobne krople, więc ograniczyliśmy się do zwykłej, cienkiej folii malarskiej. Dodatkowo zabezpieczaliśmy łuk cykloramy, więc czarna folia nie wchodziła w grę. Osoby odpowiedzialne za zrobienie bałaganu dostały po kombinezonie malarskim, więc jedyne, co pozostało, to tylko odpowiednio zgrać obydwie strony i zrobić zdjęcia.

Obraz
© ©Jakub Kaźmierczyk

Sprzęt

Bardzo ważny był dobór sprzętu. Takich zdjęć nie da się po prostu zrobić wolnym aparatem i lampami błyskowymi, które ładują się całe wieki. Wiele lamp błyskowych nie oferuje również zbyt krótkiego błysku, co przy czasie x-sync 1/320 sekundy i tak skutkowałoby poruszonymi kroplami. Wziąłem więc ze sobą dwie lampy Profoto B1. To prawdziwe majstersztyki - są piekielnie szybkie, do 120 Ws bez problemu wyrabiają 11 kl./s, dwie mieszczą się w plecaku i nie potrzeba do nich żadnych kabli, bo mają wbudowane baterie. Mają też absolutnie rewelacyjny tryb freeze, w którym mniej dbają o utrzymanie temperatury barwowej, ale skupiają się na tym, aby czas błysku był najkrótszy. Profoto powędrowały pod folie i odpowiadały za oświetlenie kontrowe, które miało zarysować postać i zamrozić ruch. Jako światła głównego użyłem Ringflasha Quantuum Quadralite Rx400, czyli najnowszego dziecka Quantuuma. Korzystałem z tej lampy podczas listopadowej sesji w Dubaju i też doceniłem ją za małe rozmiary, wbudowany akumulator i szybkie czasy ładowania. Lampa też oferuje krótkie czasy błysku, więc dzięki tym trzem lampom nie musiałem się martwić o rozmyte krople farby. Lampy musiały też pracować na względnie niskiej mocy, żeby mogły się naładować, poza tym przy mniejszych mocach oferują krótsze czasy błysku.

Na sesji miałem też PEN'a-F, ale dobrze, że przypomniałem sobie, że Lightroom, ani Capture One nie obsługują jeszcze RAW'ów z tego aparatu.
Na sesji miałem też PEN'a-F, ale dobrze, że przypomniałem sobie, że Lightroom, ani Capture One nie obsługują jeszcze RAW'ów z tego aparatu.

Jeśli chodzi o aparat to zdecydowałem się na Olympusa OM-D E-M1 z obiektywem 12-40 mm f/2.8 Pro. Matryca Mikro Cztery Trzecie umożliwia osiągnięcie większej głębi ostrości przy niższych przysłonach, a do tego 11 kl./s przy zapisie RAW i prawie 40 zdjęć w serii przesądziły o takim, a nie innym wyborze. Poza tym sprzęt dobrze znam, więc wiem, że mogę na nim polegać. Wolniejsze aparaty nie wchodziły w grę, bo de facto przy każdej osobie tylko jedno zdjęcie było udane. Jeśli pracowałbym wolniejszym sprzętem, mogłoby się okazać, że więcej pracy musiałbym wykonać potem w Photoshopie, niż samym aparatem. Jednak Photoshopa chciałem ograniczyć do minimum, choć przydał się na niektórych zdjęciach do otworzenia oczu zawodnikom. Same rozbryzgi farby nie były doklejane czy zwielokrotniane. Ta część miała być naturalna, choć w przypadku zdjęcia Magdy miałem delikatnie przybliżyć dolatującą falę farby, bo przy kadrze pionowym była zbyt daleko centrum kadru.

Obraz
© ©Jakub Kaźmierczyk

Podczas sesji korzystałem też z tetheringu - to coś, bez czego nie wyobrażam sobie sesji, bo klient może obserwować jej wyniki na bieżąco. Na sesję wypożyczyłem Eizo CX241, bo już od dłuższego czasu nosiłem się z zakupem monitora przeznaczonego stricte do pracy z kolorem. CX241 oczarował mnie kolorami i czernią, ale pracując przez ostatnie lata na 27 calowym iMacu, ciężko było mi przywyknąć do mniejszej rozdzielczości, szczególnie że spora część mojej pracy to nie tylko obróbka zdjęć, ale również praca redakcyjna. Decyzja zapadła jednak szybko, bo już kilka dni później na biurku wylądował CG277, który jest już w ogóle szczytem marzeń. Nagle wszystkie inne monitory w domu wydają się blade, srebrzą i nie mają czerni. Ale jak mówią - lepsze jest wrogiem dobrego.

Realizacja

Wracając jednak do samej sesji, byłem dość mocno stremowany, bo powtórki nie wchodziły w grę - rozbryzg musiał być idealny i to na każdym z zawodników i modelce. Pierwsze próby przeprowadziliśmy z wodą. Asystenci mieli lać płynem „na trzy” i już pierwsza próba z wodą wyszła tak, jak trzeba. Kiedy byliśmy gotowi, przeszliśmy do konkretów, czyli samych zdjęć. Na szczęście wszystko zadziałało jak w zegarku. Lampy odpaliły, aparat nadążył, a cyklorama została nienaruszona.

Po zgraniu zdjęć na komputer została tylko niewielka postprodukcja, w tym mocniejsze nasycenie czerwonej farby, bo po rozwodnieniu zrobiła się delikatnie różowa, ale narzędzie koloru selektywnego i szybkie maskowanie szybko rozwiązały problem. Już 19 marca nasza Reprezentacja zagra przeciwko Belgii na stadionie Polonii w Warszawie. Nie pozostaje mi nic innego, jak trzymać kciuki za chłopaków! Wy też trzymajcie!

Obraz
© ©Jakub Kaźmierczyk
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)