Sony DSC RX 100 VI - zaawansowany kompakt dla wymagających [test]
Niedawno miałam okazję przetestować aparat Sony RX 100 VI. Zaskoczyły mnie jego zaawansowane możliwości upchnięte w tak małym korpusie.
20.07.2018 | aktual.: 21.07.2018 10:51
RX100 VI to kolejne, szóste już, dziecko Sony z serii małych kompaktowych aparatów do wszystkiego. Od wydania poprzedniej wersji tego kompaktu z jednocalową matrycą minęły prawie dwa lata.
Co się zmieniło?
Na pewno nie serce aparatu - tak, jak w modelu piątym, znajdziemy tu 1-calową matrycę CMOS Exmor RS o rozdzielczości 20,1 megapiksela. Firma Sony zastosowała również ten sam system autofokusu, co w poprzednim modelu - szybki hybrydowy AF z detekcją fazy i kontrastu (315 punktów z detekcją fazy i 25 z detekcją kontrastu). Autofokusowi temu nie można nic zarzucić - działa szybko i dokładnie.
Różnice, jakie występują pomiędzy tymi dwoma kolejnymi modelami Sony RX100, są właściwie cztery.
Pierwsza i największa z nich to zastosowana optyka. Obiektyw, z jakim mamy tu do czynienia, ma zdecydowanie większy zakres ogniskowych - 24-200 mm, a nie jak w przypadku poprzedniej wersji 24-70 mm (po przeliczeniu na format 35 mm). Mamy tu do czynienia z dość dużym zoomem optycznym, co oczywiście wpływa mocno na możliwości podczas fotografowania. Niestety, zwiększenie zakresu ogniskowych odbiło się niekorzystnie na jasności obiektywu. Zamiast f/1.8-2.8, które było w Mark V, dostajemy f/2.8 - 4.5. Nowy obiektyw w Mark VI ma nieco większą minimalną odległość ogniskowania - 8 cm, zamiast 5 cm. Na minus jest również brak filtrów ND, które były dostępne w "piątce".
Optyka to największa i najbardziej zauważalna różnica pomiędzy nowym modelem Sony RX100 VI a jego poprzednikiem. Co ciekawe, Sony upchnęło teleobiektyw do aparatu o niemalże tych samych rozmiarach i wadze, co poprzednio.
Kolejną różnica może być istotna dla osób, które szukają małego aparatu do filmowania. Sony RX100 VI wyposażony został w standard nagrywania HLG, co - przyznaję - mocno mnie zaskoczyło. Pozwala on na rejestrowanie dużego zakresu rozpiętości tonalnej podczas nagrywania filmów. Profil ten kojarzony jest raczej z profesjonalnymi urządzeniami.
Aparat nagrywa w 4K, co jest już standardem. Mamy możliwość zarejestrowania 5 minut ciągłego filmu w tej rozdzielczości. Może wydawać się, że to krótko, ale rzadko kiedy potrzebny jest dłuższy czas na jedno ujęcie.
Trzecią różnicą pomiędzy V a VI jest nowa konstrukcja wizjera. Sony nareszcie poprawiło ten element i w najnowszym kompakcie nie ma już konieczności dodatkowego wysuwania i wsuwania wizjera podczas jego rozkładania, co było dość niewygodnym rozwiązaniem. W "szóstce" element ten jest gotowy do działania automatycznie po wciśnięciu przycisku, a żeby go schować wystarczy wcisnąć wizjer. Zmiana kosmetyczna ale wyczekiwana.
Budowa
Aparat Sony RX100 VI wizualnie prawie nie różni się od pozostałych kompaktów z tej serii. Konstrukcja jest zwarta i solidna. Szkoda tylko, że producent nie zapewnił uszczelnień korpusu tak, by urządzenia można było używać również w gorszych warunkach pogodowych. Brakuje też uchwytu. Mógłby pojawić się nawet w formie niewielkiej, wyprofilowanej wypukłości. Grip oczywiście można dokupić - ale to kosztuje, a sam aparat nie należy do tanich.
Na górnej ścianie znajdziecie pokrętło zmiany trybów fotografowania, przycisk do włączania i wyłączna aparatu, spust migawki z okalającą go dźwignia sterującą elektronicznym zoomem, przycisk do wysuwania lampy oraz sama lampa i wizjer - wszystko zminiaturyzowane tak, aby upchnąć to na niewielkiej powierzchni.
Tylna ściana to przyciski sterowania, funkcyjne, przycisk do nagrywania filmów i ekran. I tu pojawia się kolejna, czwarta, różnica pomiędzy tym a poprzednim modelem. Ekran, poza tym, że jest odchylany o 180 stopni, jest też dotykowy. W ten sposób możemy zmieniać punkt autofokusu. Również kiedy patrzymy przez wizjer, można przesuwając palcem po ekranie i sterować tym polem. Szybko wyłączyłam tę funkcję - moje dominujące lewe oko w połączeniu z umiejscowieniem wizjera z lewej strony powoduje zmienianie pola AF za pomocą nosa. Dla osób prawoocznych może okazać się to wygodną funkcją.
W praktyce
Samo fotografowanie RX 100 VI jest przyjemne pod warunkiem, że korzystamy z podstawowych funkcji. Menu aparatu jest według mnie nieintuicyjne i zawiłe. Funkcji jest od groma (co w sumie jest zaletą) i odnalezienie tej jednej, na której nam zależy, chwilę zajmuje. Dla ułatwienia obsługi Sony proponuje trzy zestawy własnych ustawień, które można zaprogramować w aparacie i dodatkowe cztery, które możemy zapisać na karcie. Jeśli dobrze to rozplanujemy, może nam to ułatwić pracę.
Zdjęcie możemy zapisać w RAW-ach, RAW-ach i JPEG-ach oraz w samych JPEG-ach, w dwóch przestrzeniach barwnych - sRGB i Adobe RGB.
To, co mocno przeszkadza podczas użytkowania aparatu, to bateria. Aparat jest mały, ale energożerny, a akumulator jest tylko mały. Nie wystarcza na długo, zwłaszcza jeśli zechcemy skorzystać z filmowania lub trybu HFR. Na jednej baterii wykonałam lekko ponad 100 zdjęć i pobawiłam się trybem HFR. Oczywiście negatywnie na wytrzymałość baterii wpłynęło moje "gmeranie" w menu, w poszukiwaniu różnych funkcji. Niemniej jednak przydałby się akumulator o większej pojemności.
Jakość zdjęć jest naprawdę dobra. Nawet w trudniejszych warunkach aparat radzi sobie świetnie i pozwala na zrobienie ostrych zdjęć. Na wyższych czułościach oczywiście pojawiają się szumy, ale nie wymagajmy cudów od "jednocalówki".
Możemy śmiało wydłużyć czas i obniżyć czułość, tym samym redukując szumy. Stabilizacja pozwala na robienie ostrych zdjęć nawet na dłuższych czasach. Te dwa zdjęcia wykonane zaraz po sobie pokazują jak sprawdza się to w praktyce. Jedno wykonałam przy ISO 8000 i czasie 1/40 s., a przy drugim wydłużyłam czas do 1/4 s. obniżając ISO do 2000. Poniżej wycinki obu zdjęć.
Dla kogo?
To jest pytanie, na które najtrudniej mi odpowiedzieć. Biorąc pod uwagę jego kompaktowość i mnogość funkcji automatycznych można przypuszczać, że to aparat, który ma po prostu być zawsze w kieszeni i zapisywać wspomnienia. Ale kiedy zerkniemy na cenę - prawie 5500 zł - i dodamy do tego zaawansowane możliwości, jak chociażby tryb filmowy HLG, nasuwa się myśl o profesjonalnym sprzęcie fotograficznym. Ze względu na obecność S-logów i HLG jest to obecnie najlepszy kompakt do filmowania na rynku.
Wydaje mi się, że może to być świetne narzędzie dla wszystkich tych, którym zależy na dobrej jakości zdjęciach i filmach, ale nie chcą wieloelementowych systemów. RX 100 VI ma wszystko, czego potrzeba do stworzenia profesjonalnego obrazu - na przykład na potrzeby bloga - zamknięte w małym korpusie. Jeśli więc szukacie narzędzia, które będziecie mogli zabrać wszędzie (nawet w kieszeni), ale które spełni wasze wysokie oczekiwania co do obrazu i nie będzie ograniczać waszych możliwości, a budżet nie jest pierwszorzędną sprawą - Sony RX100 Mark VI jest dla was.
Biorąc pod uwagę całą rodzinę RX 100, szóstka powinna zainteresować głównie osoby filmujące oraz te, którym zależy na dużym zoomie. Pozostali z powodzeniem mogą zdecydować się na poprzedni model. Gdybym miała wybierać jeden z kompaktów Sony dla siebie, wybrałabym właśnie piątkę, bo w szóstce brakuje mi trochę jasności obiektywu.