Sony FE PZ 16‑35 mm f/4 G w naszych rękach. To najlżejszy obiektyw tego typu
22.03.2022 14:00, aktual.: 26.07.2022 13:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G to nowy obiektyw do pełnoklatkowych bezlusterkowców, który jest inny niż pozostałe. Wyróżnia go nie tylko waga, ale również elektroniczny system regulacji zoomu. Mieliśmy go w rękach chwilę przed premierą.
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G – coś nowego w systemie
Obiektyw Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G ma bardzo popularny zakres ogniskowych, który sprawdzi się z powodzeniem w fotografii prasowej, fotoreportażu, krajobrazie czy fotografii ulicznej. Ma jednak kilka udogodnień, które przypadną do gustu również filmowcom i twórcom hybrydowym.
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G został wyposażony w sześć silników liniowych Sony XD (eXtreme Dynamic), które odpowiadają nie tylko za ostrość, ale też za napęd zmiany ogniskowej. Są one szybkie, celne i ciche, więc nie będą przeszkadzały nawet vlogerom podczas nagrywania materiałów przy wykorzystaniu wbudowanego w korpus mikrofonu.
Podczas konstruowania obiektywu, producent zwrócił uwagę na zmiany ostrości oraz osi optycznej, które w przypadku Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G nie występują podczas regulacji zoomu. Warto zwrócić też uwagę na to, że dzięki systemowi Linear Response MF, obiektyw reaguje na bardzo delikatne ruchy pierścienia ostrości, co z pewnością spodoba się entuzjastom nagrywania. Innym plusem jest zamontowanie na tubusie pierścienia przysłony, który można blokować oraz przełączać między skokiem z klikiem lub bez.
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G waży 353 gramy i mierzy 80,5 x 88,1 mm. Mocowanie filtra ma średnicę 72 mm. Konstrukcja jest uszczelniona przed działaniem pyłu i wilgoci, zaś przednia powłoka fluorowa chroni przed zabrudzeniami. Nowy obiektyw będzie dostępny w sprzedaży od maja 2022 roku.
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G naszym okiem
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G to faktycznie obiektyw lekki i sprawiający wrażenie bardzo wytrzymałego, mimo że został wykonany z tworzywa sztucznego. W zestawie przychodzi z osłoną przeciwsłoneczną oraz firmowym etui w formie woreczka.
Po podpięciu obiektywu do korpusu Sony A7 III nie pojawiają się żadne problemy. Podczas przesuwania przełącznika regulacji zooma na pozycję W (krótsza ogniskowa) lub T (dłuższa ogniskowa) faktycznie nic nie słychać. Ustawianie ostrości odbywa się szybko i celnie. Jedyne, na co zwróciliśmy uwagę, to to, że nie ma możliwości bardzo szybkiej zmiany ogniskowej, z czego często korzystają fotoreporterzy przy realizacji materiałów. W tym przypadku regulacja mechaniczna może być wydajniejsza niż elektroniczna.
Z drugiej strony patrząc, filmowcy będą zachwyceni. Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G podczas zmiany ogniskowej pracuje z kilkoma prędkościami, które regulujemy za pomocą przesuwanego fragmentu. Transfokacja odbywa się bardzo płynnie, a na ekranie oraz w wizjerze aparatu wyświetla się znacznik informujący o wybranej ogniskowej. Jest to niezwykle wygodne rozwiązanie.
O samym zakresie ogniskowych trudno powiedzieć coś złego – to klasyczny wybór reporterskiego szerokiego kąta. Biorąc pod uwagę upodobania vlogerów do szerokokątnych i ultraszerkokątnych (UWA) obiektywów pokroju 16 mm czy 24 mm, jest to strzał w dziesiątkę. 35 mm to uwielbiany przez wielu fotografów szeroki standard. Trudno nawet czepiać się przysłony f/4, gdyż przy krótszych ogniskowych na próżno doszukiwać się malowniczej głębi ostrości, a filmowanie z płytką głebią byłoby niewygodne. Można dodać również to, że w przypadku wielu fotoreporterów, duża głębia jest zaletą, ponieważ wówczas zdjęcie ma więcej informacji.
Wracając do tematu konstrukcji, doceniamy liczne przełączniki na obudowie obiektywu. W tej kwestii jedyne, o czym marzymy, to blokada ogniskowej na odległościach 24 mm i 28 mm. Reszta wydaje się być niemal idealna.
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G to z pewnością obiektyw wygodny, ale nie dla wszystkich. Miłośnicy fotografowania z płytką głębią ostrości lub amatorzy nocnego nieba nie znajdą tu nic dla siebie. Inni zaś nie będą potrzebowali niczego więcej – w końcu w gorszych warunkach oświetleniowych można podbić wartość ISO, a szumy przy współczesnym sprzęcie są znikome, więc nie ma się czym przejmować.