Sprawa "małpiego selfie" zakończona? Makakowi nie przysługują prawa autorskie
Kontrowersyjna sytuacja, w której pojawiają się makak Naruto, David Slater oraz organizacja PETA ciągnęła się od 2015 roku. Fotograf międzyczasie zdążył nieźle oberwać po głowie, a PETA zrobiła wszystko, by utrudnić mu życie.
25.04.2018 | aktual.: 26.07.2022 18:03
Jeśli nie pamiętacie sytuacji, to po krótce chodziło o to, że na aparacie fotografa Davida Slatera pojawiło się zdjęcie makaka o imieniu Naruto. Mężczyzna ucieszył się z tego obrazu, a ten rozszedł się w internecie jak świeże bułeczki. Niestety radość szybko się skończyła, bo pojawiła się organizacja PETA, która wnioskowała o naruszenie osobistych praw osobowych… małpy!
Sprawa trafiła do sądu i co więcej – pojawiło się absurdalne orzeczenie, że małpa powinna mieć prawa autorskie do zdjęcia z aparatu Slatera. W 2016 roku sąd federalny orzekła, że makak nie może wykonywać osobistych praw autorskich, aczkolwiek PETA postanowiła działać w obronie zwierzęcia. 3 lata walki doprowadziły do tego, że fotograf popadł w poważne długi.
Wrzesień 2017 roku przyniósł ugodę, w której fotograf zgodził się na przeznaczenie 25 proc. przyszłych zysków ze sprzedaży zdjęcia na rzecz organizacji charytatywnych, które chronią środowisko naturalne makaków. Na tym jednak rzecz się nie skończyła.
W kwietniu 2018 roku sąd apelacyjny odwołał tę ugodę i doszło do oficjalnej apelacji. Wyszło na to, że małpa nie może być wykonawcą prawa autorskiego, przypisanego człowiekowi. Dla wielu jest to oczywiste, jak widać dla ludzi z PETA nie.
Uwaga, najlepsza część. Po tej decyzji sądu apelacyjnego, PETA może odwoływać się do sądu najwyższego o ponownie rozpatrzenie sprawy, jeśli nie zaakceptuje postanowienia sądu apelacyjnego. Absurd goni absurd.
Szczerze mam nadzieję, że całe zamieszanie się już skończy i Slater będzie mógł spokojnie żyć, czego mu życzę. Chociaż patrząc na podejście ludzi z PETA – trudno jednoznacznie stwierdzić czy to już koniec.