Talenty Kuby Dąbrowskiego
Od połowy października we Wrocławiu trwa świeży festiwal fotografii TIFF. Na spotkanie z Kubą Dąbrowskim przyszły tłumy i nie bez powodu - to wyjątkowo utalentowany i wszechstronny fotograf, o którym warto dużo wiedzieć.
Od połowy października we Wrocławiu trwa świeży festiwal fotografii TIFF. Na spotkanie z Kubą Dąbrowskim przyszły tłumy i nie bez powodu - to wyjątkowo utalentowany i wszechstronny fotograf, o którym warto dużo wiedzieć.
Głównym powodem, dla którego co tydzień kupuję "Przekrój", jest przedostatnia strona, czyli "Stopklatka" - jedno zdjęcie, jedna historia. Kto i dlaczego je zrobił, w jaki sposób, kogo przedstawia, jakie tajemnice w sobie kryje. Historie opowiada Kuba Dąbrowski i robi to wyśmienicie.
Myślę, że genialnym pomysłem byłoby w przyszłości zebranie ich w formie książki, ale znając problemy, jakie są przy takich okazjach z prawami autorskimi do zdjęć, to może nie być łatwo. Ja na razie swoją ulubioną stronę wyrywam do kolekcji, mniej sentymentalnym osobom oraz tym, którzy "Stopklatki" jeszcze nie czytują, polecam po prostu wersję elektroniczną "Przekroju" i jego archiwum.
Generalnie "Przekrój" często i dużo pisze o fotografii. Na bieżąco informuje o ciekawych projektach i sukcesach polskich fotografów. W ostatnim numerze godna uwagi jest opowieść Jacka Tomczuka o tym, jak powstawała fotograficzna książka Rafała Milacha „7 rooms”.
Kuba Dąbrowski był gościem wrocławskiego festiwalu TIFF. Na spotkanie przyszły tłumy, nic dziwnego, Dąbrowski to fotograf, który nawet jeśli narzeka na ogólną kondycję dzisiejszej fotografii, robi to z takim wdziękiem, że nikt mu nie wierzy. Sam określa siebie jako ciągle poszukującego, ale reakcje na jego fotografie potwierdzają, że jednak daleko już zaszedł w swoich poszukiwaniach. Jego portfolio zaprzecza powszechnie powtarzanej tezie, że dobrym można być w jednym rodzaju fotografii i albo jest się dobrym portrecistą, albo reportażystą itp. Działając na wielu płaszczyznach, Dąbrowski wydaje się właśnie w ten sposób znajdować klucz do własnego stylu. Obecnie przebywa głównie w Mediolanie, gdzie najwięcej czasu poświęca dokumentowaniu zaplecza największych pokazów mody.
W Polsce znamy przede wszystkim jego fotografie prasowe (m.in. "Viva", "Exkluziv", "Polityka", "GW"). Fotograficzna wszechstronność Dąbrowskiego budzi szacunek - nie tylko dobrze fotografuje, ale też zajmująco pisze. W maju zeszłego roku wydał autorską książkę fotograficzną "WESTERN" składającą się z 40 fotografii opowiadających o życiu w mieście zimą. Trzysta sygnowanych przez autora egzemplarzy rozeszło się w mgnieniu oka. Ostatnio wygrał też konkurs dla młodych talentów organizowany przez włoskiego "Vouge'a" i Pradę.
Zainspirowany komiksami z lat 60. i 70., które kupował, żeby uczyć się z nich włoskiego, stworzył makietę komiksowego miasta, gdzie głównym bohaterem zostały okulary.
Na spotkaniu festiwalowym Kuba Dąbrowski opowiadał przede wszystkim o swoich zdjęciach, ale i o fotografii ogólnie - o tym, że nie znajduje żadnego trendu będącego odpowiedzią na to, co się aktualnie na świecie dzieje, że współcześni dokumentaliści ciągle czerpią tylko z dorobku przeszłości. Nie mamy teraz takiego Roberta Franka czy Martina Parra, który w nowatorski i świeży sposób opowiedziałby o kryzysie w Europie i na świecie.
Na szczęście widać, że sam Kuba Dąbrowski podąża w kierunku dokumentalizmu socjologicznego i naprawdę dobrze mu to wychodzi!
Jeśli na koniec mogłabym mieć sugestię do organizatorów festiwali fotograficznych (nie tylko TIFF, bo tendencja jest ogólnopolska) - warto żeby spotkania z fotografami, podczas których daje się uczestnikom prawo do rozmowy, były jednak moderowane. Roztrząsanie kwestii słuszności wojny w Afganistanie przez trzydzieści minut zostawmy na spotkanie w klubach festiwalowych, a nie na spotkanie autorskie, gdzie większość woli słuchać autora, a nie rozgadanego uczestnika.
Z Rafałem Milachem, tak samo jak z Kubą Dąbrowskim, będzie można się spotkać i porozmawiać 25 listopada we Wrocławiu w ramach festiwalu TIFF.