Tęczowa chmura w Chinach. Trudno uwierzyć, że jest prawdziwa
27.08.2022 14:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku tego tygodnia nad miastem w południowych Chinach pojawiła się niesamowita tęczowa chmura szalikowa. Nagrania przedstawiające ten niepowtarzalny widok poniosły się w sieci w tempie viralowym, a wielu zastanawia się, czy przypadkiem ktoś przy nich nie majstrował.
Mieszkańcy miasta w południowych Chinach byli świadkami niepowtarzalnego zjawiska, kiedy to nad potężną chmurą burzową uformował się tęczowy szal. Do sieci trafiły liczne nagrania od gapiów, którzy mieli szczęście zobaczyć nietypowe widowisko na niebie. Najlepszym potwierdzeniem jego autentyczności jest fakt, że nagranie zostało udostępnione przez kilka dużych serwisów pogodowych takich jak The Weather Network czy The Weather Channel, a także przez łowców burz z zespołu NZP Chasers.
Oszałamiający tęczowy szal uformował się nad Haikou, dwumilionowym miastem w dalekich południowych Chinach. Na początku kłębiąca się chmura cumulus wyrosła w tropikalnym powietrzu nad Haikou około zachodu słońca. To jednak nie ona przyciągnęła uwagę. Całe show skradła niesamowita tęczowa formacja, która wzniosła się ponad nią, zwana chmurą pileus. Jej świadkowie okrzyknęli ją nawet "cudem nad Haikou".
Pileusy, czasami nazywane chmurami czapkowymi lub chmurami szalikowymi, to gładkie chmury, które tworzą się na szczycie rosnącego cumulusa lub cumulonimbusa. Gwałtownie wznoszące się powietrze w prądach wiatru kłębiącego się cumulusa napiera na chłodniejsze powietrze nad nim, skraplając wilgoć wzdłuż szczytu prądu. Efektem jest pileus, który przykrywa sąsiednią chmurę niczym czapka. To, co pojawiło się w Chinach, nie było jednak zwykłym pileusem.
Spektakularny tęczowy odcień, zawdzięcza on tzw. zjawisku opalizowania chmur. Światło słoneczne ulega dyfrakcji przez kropelki wody i kryształki lodu w chmurach, rozpraszając światło na poszczególne długości fal. Zazwyczaj widzimy tylko kilka kolorów naraz. Jednak niski kąt padania promieni słonecznych i wielkość pileusa doprowadziły do fantastycznego i rzadkiego rozprysku żywej tęczy tańczącej nad miastem.
Konrad Siwik, dziennikarz Fotoblogii