The Photography Show 1-4 marca 2014

The Photography Show 1‑4 marca 2014

Stanowisko Nikona
Stanowisko Nikona
Źródło zdjęć: © © Michał Wrona
Michał Wrona
17.04.2014 10:46, aktualizacja: 26.07.2022 19:59

Choć od zakończenia fotograficznych targów w Birmingham (The Photography Show) minęło już trochę czasu, warto napisać o owym wydarzeniu kilka zdań. Szczególnie, że działo się podczas nich wiele. Seminaria, warsztaty, prelekcje. Oczywiście nie zabrakło też fotograficznych nowości na czele z odświeżonym flagowcem Nikona, modelem D4s.

Canon vs. Nikon

EOS Expert
EOS Expert© © Michał Wrona

Choć targi trwały przez 4 dni (1-4 marca), to program przewidziany na każdy z nich, wyglądał bardzo podobnie. Do wybory były niemalże te same seminariaczy prelekcje. My (ja + małżonka) pod głównym wejściem stawiliśmy się już w sobotę, a więc pierwszego dnia. Na szczęście nie przyszło nam długo czekać i kilkanaście minut po 10 byliśmy już w środku. Mój wzrok intuicyjnie próbował wyłapać dwa kolory. Czerwony i żółty. I tutaj punkt dla Canona. Pierwsze stanowisko, które przyciągało uwagę zaraz po wejściu na halę to właśnie czerwona stajnia spod znaku litery „C”. Mimo, że było to zaraz po otwarciu, kolejki, szczególnie te do Canonów z serii 5 i 1 były na tyle długie, że zdecydowałem się nie marnować czasu i poszukać „standu” konkurencji. Jego odnalezienie wcale nie było takie łatwe i zajęło mi dobre kilkanaście minut. Nikonowi, choć trudnemu do zlokalizowania, należą się pochwały za nie jeden, a dwa standy, które ulokowane były obok siebie (tutaj punktacja się wyrównuje). Dawało to więcej przestrzeni, a wszystkie produkty były dużo łatwiej dostępne. Mnie osobiście interesowały 3 aparaty. Po pierwsze, Nikon D4s (ze zrozumiałych powodów), po drugie, Nikon D800 (z powodów osobistych) oraz Nikon DF (z ciekawości).

Odświeżony flagowiec

Nikon D4s
Nikon D4s© © Michał Wrona

Nikon D4s niczym szczególnym nie zaskoczył. Spełnił wszystkie oczekiwania. Świetny grip i jakość wykonania. Ergonomia na najwyższym poziomie. To co najbardziej przypadło mi do gustu to 2 joysticki, zdecydowanie ułatwiające pracę w obu orientacjach. Szkoda, że podobne rozwiązanie nie znalazło się w Nikonie D800. Szybkostrzelność to kolejna zaleta nowego reporterskiego body. 11 klatek na sekundę z pewnością docenią wszyscy reporterzy. Podczas zabawy z Nikonem D4s, moją uwagę zwrócił tryb pomiaru światła przy zdjęciach seryjnych. Wykonując serię około 45 zdjęć, które później oceniałem na tylnym wyświetlaczu, zauważyłem pewną nieprawidłowość. Cała seria wykonana była z tego samego miejsca i przy takim samym świetle. Zdjęcia jednak nieznacznie różniły się między sobą kolorystyką, a przede wszystkim nasyceniem. Nie jestem profesjonalistą i nie jestem w stanie ocenić, czy takie zachowanie wykracza poza przyjęte normy. Fakt jednak pozostaje faktem.

Nikon D800

Nikon D800 to body, któremu chciałem się przyjrzeć z prostego powodu. Stojąc przed wyborem pełnej klatki, D800 był jedną z potencjalnych opcji. Wiedziałem, że nie będzie czasu na żadnego rodzaju testy wydajności (te można jednak odnaleźć w internecie), dlatego najbardziej interesowały mnie jakość wykonania, ergonomia oraz grip. Pierwsze dwa elementy okazały się być znakomite. Jako posiadacz (do niedawna) Nikona D7000, jestem przyzwyczajony do nikonowskiej „guzikologii”, dlatego też moje palce same znajdowały potrzebne przyciski również na Nikonie D800. Jedynie grip nie do końca mi odpowiadał. W porównaniu do Canona 5D Mark III, okazał się on niezbyt wygodny, głównie ze względu na brak wyraźnego wsparcia dla kciuka na tylnej ściance. Poza tym, jest jeszcze kilka innych powodów, które kierowały moje myśli w kierunku Canona 5D. Spędziłem z nim sporo czasu i muszę przyznać, że czuję na sobie odciśnięte przez niego piętno. Na ten temat powstanie jednak oddzielny wpis.

Pełna klatka w retro stylu

Obraz
© © Michał Wrona

Ostatnie body, które mnie interesowało to Nikon DF. Jako że nigdy nie rozważałem jego zakupu, kierowała mną czysta ciekawość. Sam design robi spore wrażenie. Aparat wygląda świetnie. Jego retro styl przyciągał spojrzenia wielu uczestników. Czar jednak szybko prysł, kiedy trafił w moje ręce. Spodziewałem się solidnego, dość ciężkiego korpusu, a tymczasem Nikon DF okazał się niesamowicie lekki. Na dodatek, trudno oprzeć się wrażeniu „plastikowości”. Grip jest na tyle niewygodny, że już po kilku minutach zabawy, odczuć można zmęczenie dłoni. Ergonomia, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydała się być naprawdę skomplikowana (co zupełnie nie idzie w parze z hasłem reklamowym Pure Photography). Prawdopodobnie jednak, jest to kwestia zapoznania się z rozmieszczeniem poszczególnych tarcz nastaw, co pozwoli na sprawniejszą obsługę. Jedna z owych tarcz jednak (przednia tarcza nastaw) okazała się być umiejscowiona w taki sposób, że jej obsługa przysparzała wielu problemów. W moim odczuciu, Nikon DF to przerost formy nad treścią. Za jego cenę można stać się posiadaczem bądź to Nikona D800, bądź Canona 5D, a więc jednej z pełnoprawnych pełnoklatkowych lustrzanek. Nikon DF ma z pewnością swoich zwolenników, ja jednak nie wyobrażam go sobie w swojej torbie fotograficznej, szczególnie w zestawie dużym i ciężkim obiektywem tj. np. Nikkor 28-70mm.

Co poza tym?

Sigma 200-500mm F2.8 APO EX DG
Sigma 200-500mm F2.8 APO EX DG© © Michał Wrona

Stanowiska dwóch największych rywali nie były jedyną atrakcją targów w Birmingham. Przez wystawową szybę, można było podziwiać takie cuda jak Hasselblad H5D czy Mamiya 645DF.

Hasselblad H5D
Hasselblad H5D© © Michał Wrona
Mamiya 645DF
Mamiya 645DF© © Michał Wrona

Oprócz sprzętu fotograficznego posłuchać można było wykładów z zakresu różnych dziedzin fotografii. Jak rozpocząć działalność jako fotograf ślubny? Jak fotografować architekturę? To tylko jedne z niewielu poruszanych tematów. Podczas warsztatów można było zbudować swój własny aparat czy poszerzyć wiedzę na temat obsługi Lightrooma i Photoshopa. Szczególnym powodzeniem cieszyły się te ostatnie. Czas oczekiwania na wstęp do któregoś z pomieszczeń, w którym odbywały się owe warsztaty, był na tyle długi, że kolejki przed wejściem ustawiały się już na godzinę przed planowanym rozpoczęciem.

Pierwsze ale nie ostatnie

Jako że były to pierwsze targi, w których uczestniczyłem, większość czasu spędziłem przemieszczając się od stanowiska do stanowiska starając się być wszędzie. Z tego też powodu przegapiłem kilka interesujących seminariów i warsztatów. Nauczony doświadczeniem już planuje przyszłoroczny wyjazd. Mimo wszystko mój pobyt na targach oceniam jako bardzo udany. Dzięki możliwości swobodnego obcowania ze sprzętem foto, mogłem podjąć ważną decyzję co do systemu, w którym chciałbym pracować i w który będę inwestował. Ale o tym innym razem…

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)