Time-lapse z roju perseidów - czy aby na pewno?
Ostatnio zapowiadano, że na naszym niebie pojawi się niezwykle aktywny rój meteorytów. Udało Wam się coś ustrzelić? Z myślą o zrobieniu zdjęć perseidom pewien fotograf o nicku ph dee wybrał się na pustynię Anza-Borrego w okolicach San Diego. Wydawałoby się, że bezkresna pustynia to idealne miejsce, by bez zakłóceń fotografować tak piękne zjawisko. Czy rzeczywiście? Niestety, nie do końca...
16.08.2010 | aktual.: 16.08.2010 08:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pozorny ruch gwiazd na sklepieniu niebieskim to temat, który fascynuje wielu fotografów. To właśnie dzięki aparatowi można uchwycić to, czego nie rejestruje ludzkie oko. Po zmontowaniu pojedynczych klatek w film możemy podziwiać zjawisko nieporównywalne z niczym innym. Deszcz spadających meteorytów to szczególna okazja, by ruszyć w teren z aparatem i statywem. Na odosobnionej i pustej przestrzeni w bezchmurną noc gwiazdy są wręcz na wyciągnięcie ręki. Idealne, wydawałoby się, miejsce do sfotografowania roju perseidów.
Ph dee rozstawił sprzęt. Słońce zaszło, a na niebie ukazały się gwiazdy. Raz po raz po nieboskłonie mknął spadający meteoryt... Po czterech godzinach Ph dee zorientował się jednak, że ruch na jego zdjęciach zdominowany jest przez... masę samolotów, które akurat w nocy przemierzały przestrzeń powietrzną nad pustynią.
Fotograf poczuł się bardzo rozczarowany. Pomimo ogromnego zawodu postanowił jednak zmontować efekt nocnych zdjęć w film poklatkowy. W ten sposób powstał swoisty "efekt uboczny". Moim zdaniem i tak niczego mu nie brakuje.
Film powstał ze zdjęć zrobionych częściowo Canonem 20D i Canonem 5D Mark II z obiektywem Sigma 20mm f/1.8. W pierwszym przypadku zastosowano interwałometr, w drugim - bulb i zdjęcia seryjne z czasem naświetlania 30 s i przysłoną 2.0
Źródło: petapixel.com