Liczy się spotkanie i to co z niego wynika, a nie tylko zdjęcia. Tomek Liboska pokazuje historie ludzi z Górnego Śląska
Tomek Liboska zajmuje się portretowaniem od wielu lat. Równie długo fotografuje sam Górny Śląsk. Nigdy jednak nie miał na celu zostanie śląskim fotografem – to po prostu dla niego naturalne otoczenie, gdzie mieszka i pracuje. Tu również spotyka swoich bohaterów.
Dla Liboski ważniejszy jest pojedynczy bohater, jego historia i portret. Liczy się spotkanie i to co z niego wynika – nie tylko zdjęcie. Tomek nie chce być uważany za kronikarza Śląska – mówi, że w każdej chwili może odwrócić się na pięcie i pokazać kompletnie inny obraz Chorzowa lub innego miasta.
Autor koncentruje się na enklawach, gdzie całe dzielnice przechodzą gro przemian społeczno-gospodarczych. Żadna z nich na tym niestety nie zyskała. Nie zmienia to faktu, że te dziwne, odosobnione miejsca znajdują w fotografii i sercu Tomka wyjątkowe miejsce.
Bohaterowie cyklu nie są dobierani według konkretnego klucza. To spotkane przypadkowo osoby, które zainteresowały autora. Niektórych zna od lat i wraca do nich co jakiś czas. Fotografia stała się dla Liboski pretekstem do rozpoczęcia dialogu nie tylko z pojedynczym człowiekiem, ale całą społecznością, co widać przez pryzmat jego zdjęć.
Ostatnio bardzo pomaga mi rower. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Pracuję na rowerze. Jeżdżę tu i tam, szukam, prowokuję los – tak mówi o sobie autor materiału. Bohaterowie są dla niego pięknymi ludźmi, którzy tworzą Górny Śląsk. Stereotypowe spojrzenie na ten region jest Tomkowi obce.
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.