TOP 5 najdziwniejszych aparatów cz. 1
Aparat fotograficzny zazwyczaj nie zaskakuje nas w żaden sposób wyglądem. Patrzymy na takie urządzenie i od razu wiemy - to robi zdjęcia. Jednak niekiedy nie ma co polegać tylko na naszym wzroku - co, jeśli aparat nie ma obiektywu? Albo wygląda jak prostownik do akumulatora? Oto kilka... ciekawych aparatów fotograficznych.
21.04.2010 | aktual.: 01.08.2022 15:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zestawienie warto rozpocząć od prawdopodobnie pierwszego cyfrowego aparatu fotograficznego skonstruowanego w 1975 roku przez jednego z inżynierów firmy Kodak - pana Stevena Sassona. To wielkie urządzenie o aparycji prostownika korzystało z matrycy CCD (opracowanej w 1972 roku przez firmę Fairchild Semiconductors). No i teraz najważniejsze - prototypowy aparat zapisywał czarno-białe zdjęcia na... kasetach magnetofonowych. Jedno zdjęcie o rozdzielczości 0,01 megapiksela (czyli 10 tys. pikseli) zapisywało się przez caaałe 23 sekundy - drugie tyle trwał odczyt i wyświetlenie go na ekranie zewnętrznego telewizora.
To kolejny wynalazek, jednak już całkiem "nowożytny". Jeśli lubicie komplikować sobie życie i zamiast zwykłego aparatu do robienia zdjęć używać starych skanerów, to rozwiązanie zaproponowane przez tego Japończyka jest dla Was idealne. Ta samoróbka potrafi robić zdjęcia o rozdzielczości 130 megapikseli z pomocą sensora wyjętego ze skanera oraz manualnego obiektywu Canona 50 mm. Z powodu specyfiki "skanowania" zdjęć, warto aby obiekty były zupełnie nieruchome. Spyuge w miarę dokładnie opisał swój pomysł - można go naśladować.
BigShot to jeden z niewielu aparatów adresowanych do dzieci - w sumie nie jest też wyjątkowo dziwny. Jest przede wszystkim tani i prosty w obsłudze. No i ma jedną cechę - kupujesz woreczek z częściami do samodzielnego złożenia. Bardzo mi się podoba takie edukacyjne podejście - brawo!
Zapamiętajcie to nazwisko - Pranav Mistry. Jego pomysł jest rewolucyjny i prócz funkcji typowo fotograficznych ma parę innych. Generalnie jest to raczej cyfrowy interfejs łączący nas z otaczającym światem i pozwalający na interakcję. Jeśli jednak chodzi o samą fotografię, to wystarczy skadrować co chcemy palcami i gotowe. Więcej o tym wynalazku dowiecie się z jego prezentacji.
Na koniec coś relaksującego - otworkowy aparat dla każdego, kto ma ochotę powycinać trochę tektury i przypomnieć sobie czasy, kiedy egzemplarze "Małego Modelarza" znikały z kiosków błyskawicznie. Każdy chciał wycinać w tekturce. Po złożeniu aparat ma nawet kształt aparatu, a jedyną ruchomą częścią jest mała blaszka zasłaniająca dziurkę wpuszczającą światło do środka. Konieczny będzie też kawałek filmu małoobrazkowego oraz 24 dolary na sam aparat. Strasznie drogo ale wygląda lepiej niż aparta w pudełku po butach.