Chciał zrobić tygrysowi zdjęcie z bliska. Drapieżnik przejął inicjatywę
Każdy fotograf ma swoje wymarzone ujęcie. Takim dla Steve’a Wintera było zbliżenie pyska tygrysa z niskiej perspektywy. Dużym wyzwaniem było zrobienie zdjęcia w taki sposób, żeby nie skończyć w paszczy dzikiego kota.
12.08.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:41
Steve Winter od wielu lat fotografuje dzikie zwierzęta, jednak jak dotąd nie przeżył podobnej przygody. W uzyskaniu odpowiedniej perspektywy do wymarzonego ujęcia pomógł mu zdalnie sterowany pojazd. Inżynierowie National Geographic wymyślili konstrukcję, dzięki której udało się umieścić aparat na czterokołowym mini samochodzie. Możliwość zdalnego sterowania zabezpieczała przed podejściem do tygrysa na niebezpieczną odległość.
Fotograf postanowił zabrać samochodzik-kamerę na wyprawę do Indii, gdzie zamierzał fotografować tygrysy. Na okazję nie musiał czekać długo. Pierwsze zwierzęta nieufnie podeszły do aparatu i nie zbliżyły się do niego. Po chwili jednak odważna tygrysica trąciła aparat łapą.
Steve Winter On The Trail Of Tigers
Tygrysy azjatyckie zamieszkują tereny południowej i wschodniej Azji. Z roku na rok na wolności żyje ich coraz mniej. Gatunek zagrożony jest wyginięciem: z pośród kiedyś żyjących 9 podgatunków, do dziś przetrwało tylko 5. Zagrożenie dla nich stanowi działalność człowieka oraz kłusownictwo. Wiele osobników ginie przez azjatycką medycynę ludową, w której różne części ciała tygrysa są wykorzystywane. Na terenie Indii znajdują się rezerwaty tygrysów, które mają na celu pomóc w zwiększeniu ich populacji. Obecnie szacuje się, że na świecie żyje jedynie około 3000 tych ogromnych drapieżników.