Tylko jeden z nas będzie mógł fotografować Obamę
Biały Dom kończy z praktyką "odtwarzania historii" - tak można podsumować zmiany zasad fotografowania najważniejszych przemówień prezydenckich. Do tej pory fotografowie nie mieli możliwości rejestrowania prawdziwego wydarzenia, a jedynie jego... powtórkę. Niestety, w trakcie wystąpienia na żywo będzie mógł fotografować tylko jeden, wybrany przez swoich kolegów fotoreporter...
06.06.2011 | aktual.: 01.08.2022 14:38
Pomimo wspólnoty interesów między urzędnikami z Białego Domu a największymi światowymi agencjami, takimi jak Reuters, od dawna nie mogło dojść do porozumienia w kwestii fotografowania przemówień prezydenckich w Białym Domu. Prezydent wygłaszał swoją mowę przed kamerą telewizyjną, a dopiero gdy skończył, fotografowie mogli zacząć swoją pracę. Jak to możliwe?
Otóż prezydent odtwarzał całą scenę włącznie z przyjściem na salę :) Gdy fotoreportaży byli gotowi, wtedy wygłaszał fragment swojego przemówienia i każda ze stron była zadowolona - no, może nie całkiem. Agencje fotograficzne postulowały zmianę tego zwyczaju, ale urzędnicy byli nieugięci. Chodziło głównie o to, by dźwięk lustra aparatu nie dekoncentrował głowy państwa. Negatywnie na jakość transmisji telewizyjnej miało wpływać przemieszczanie się fotografów.
Dopiero nagłośnienie sprawy przez Jasona Reeda na blogu Reutersa i stanowcza reakcja amerykańskich mediów domagających się "prawdziwych", a nie "pozowanych" fotografii (jak chociażby potężny amerykański portal msnbc.com) stały się powodem zmiany polityki prasowej w Białym Domu. Od teraz fotografowie akredytowani w siedzibie prezydenta Stanów Zjednoczonych będą mogli wybrać spośród siebie jednego, który zrobi zdjęcia podczas przemówienia. Mają być one dostępne dla wszystkich agencji.
Ciekawe, czy taki system się przyjmie, skoro każda agencja będzie miała te same zdjęcia. W sumie i tak wszyscy mają podobne ujęcia. Co myślicie o pomyśle urzędników z USA?
Źródło: PETAPIXEL.COM