Utknął na bezludziu. Podpiął telefon do drona, co uratowało mu życie
Pewien mężczyzna wybrał się na wycieczkę w góry, gdy jego rodzina wyjechała z domu. Nie przewidywał jednak, że jego beztroska podróż może skończyć się akcją ratunkową. Gdy myślał, że nie ma już dla niego nadziei, przyszło olśnienie. Uratowała go współczesna technologia.
Mężczyzna pojechał do lasu Willamette National Forest w stanie Oregon (USA), gdy jego bliscy byli poza domem, więc nikt nie wiedział, że w ogóle opuścił miejsce zamieszkania. Pogoda nie sprzyjała – było mnóstwo śniegu. Zanim postanowił brnąć dalej, zakopał się śniegu na pustkowiu. Dookoła nie było żywej duszy, a na dodatek zniknął zasięg sieci komórkowej. Na szczęście miał przy sobie drona, którym zamierzał zrobić kilka zdjęć zaśnieżonego lasu.
Bohater naszej opowieści napisał na smartfonie wiadomość ratunkową do zaufanej osoby, podając swoje dokładne położenie. Później przywiązał smartfona do drona i wypuścił mały śmigłowiec kilkadziesiąt metrów do góry po to, by złapać zasięg sieci komórkowej. Udało się! Służby ratunkowe przyjechały po jakimś czasie i uratowały mu życie, a to nie koniec tej opowieści.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ratownicy pochwalili mężczyznę za podjęcie kilku mądrych decyzji. Przede wszystkim w obliczu trzaskającego mrozu pozostał w nagrzanym samochodzie – dzięki temu się nie wyziębił. Jednym z najgorszych wyborów byłoby wyjście z pojazdu i wędrowanie na pieszo w nieznanym kierunku. Szeryf hrabstwa Lane wspomina, że to najszybszy sposób na śmierć w zaspie. Poza mądrym wyborem ratownicy docenili pomysłowość mężczyzny w kwestii smartfona. W drodze do bohatera tego artykułu ratownicy natrafili jeszcze na jedną osobę, która od kilku dni tkwiła w śniegu.
Zarówno szeryf, jak i ratownicy zwracają uwagę na kilka ważnych kwestii podczas planowania podróży w góry. Przede wszystkim zawsze należy informować zaufane osoby o planowanej wycieczce – podać dokładne miejsce i szacunkową godzinę powrotu. Jeśli coś by się wydarzyło, a będziemy jechać samochodem, nie opuszczajmy go. Pojazd będzie trzymał temperaturę nawet jakiś czas po tym, gdy skończy się paliwo lub padnie akumulator. Zamknięte pomieszczenie lepiej też utrzyma ciepło, które emituje nasze ciało.
Trzeba przyznać, że mężczyzna wykazał się niesamowitą pomysłowością i wiedział doskonale, jak wykorzystać współczesną technologię, by przeżyć.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii