VSCO nieudolnie walczy z Instagramem
18.09.2014 19:27, aktual.: 26.07.2022 19:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jakiś czas temu Visual Supply Co wprowadziła funkcję strumienia agregującego aktywność innych śledzonych użytkowników w swojej aplikacji VSCO Cam. Kiedyś - w epoce internetu te dwa lata to już całe wieki - na Androida trafił Instagram, pod koniec ubiegłego roku kolejny bastion wyłączności iOS został zdobyty i najpiękniejsze oprogramowanie mobilne do edycji fotografii stało się dostępne także dla użytkowników smartfonów z systemem Google'a. Wciąż jednak większość entuzjastów fotografii nie widzi w VSCO żadnego potencjału dla budowy grona odbiorców własnej pracy (pasji).
W wersji webowej funkcje śledzenia były dostępne sporo wcześniej. Wciąż jednak użytkownicy aplikacji i właściciele gridów mogą odczuwać, że istnieją w kompletnie wyizolowanym środowisku a ich publikacje trafiają w próżnię.
VSCO umiejętnie kreuje swoje "gwiazdy" w selekcjach i regularnych monografiach w żurnalu aplikacji, ciekawym krokiem jest także akcja stypendialna dla najlepszych autorów. Brakuje w tym jednak pierwiastka interakcji, a niektórzy użytkownicy udostępniający swoje edytowane mobilnie zdjęcia, mają poważne wątpliwości, czy zespół administracyjny zwraca uwagę na wszystkie uploady i dokonuje selekcji w sposób demokratyczny.
Społecznościowo VSCO praktycznie w ogóle nie istnieje i raczej to się nie zmieni, dopóki nie da się użytkownikom dostępu do liczby obserwatorów konkretnych profili, lajkowania i szukania po tagach nie tylko w obrębie pojedynczego użytkownika. Złym krokiem było chyba również usuwanie instagramowych kont nieoficjalnie zrzeszających i "nagradzających" zdjęcia obrobione za pomocą VSCO takich jak VSCOGOOD, czy VSCOAWARD i im podobnych o mniejszej skali oddziaływania - była to moim zdaniem bezpłatna promocja dla aplikacji nawet pomimo tego, że na każdym z tych kont widniała informacja "not affiliated with VSCO" - bardziej ze względu na ochronę przed samym Visual Supply, niż chęcią ugrania czegoś dla siebie kosztem aplikacji.
Wspomniane konta odradzają się już z przedrostkami VZCO i ich zasada działania nie zmienia się - wciąż promują najlepsze zdjęcia i autorów, którzy posłużyli się aplikacją VSCO CAM, która teraz czerpie z faktu ich istnienia jeszcze mniejsze korzyści, za to kwestia kompletnego braku efektywnej strategii społecznościowej będzie twórcom prawdopodobnie coraz bardziej ciążyć.
Obecnie nie chodzi jednak chyba o to, żeby kopiować cały instagramowy "bałagan", ale jeżeli Visual Supply chce bardziej związać ze sobą społeczność użytkowników, musi im podrzucić coś atrakcyjnego, zwłaszcza, że w największym mobilnym środowisku Androida zaczyna się pojawiać sensowna konkurencja w zakresie samej edycji foto, jak chociażby znany i uznany wśród osób korzystających z iPhone'ów, Afterlight.
Dobrym krokiem zachęcającym użytkowników do spędzenia dłuższej chwili z VSCO niż wymaga to sama obróbka fotografii w celu jej wrzucenia na Instagram, byłoby zaczerpnięcie dobrych wzorców od deweloperów, którzy udanie konkurują, a nie walczą z jego popularnością. Taki przykład daje od dłuższego czasu wywodzące się z Niemiec EyeEm, które zachęca osoby fotografujące do aktywności, uruchamiając w ich mózgach bardzo prymitywne mechanizmy nagrody i współzawodnictwa.
Właściwie co kilka dni w aplikacji pojawia się nowe wyzwanie, którego partnerem bardzo często są uznane marki, czasopisma, agencje fotograficzne jak chociażby Getty Images. Każdy użytkownik może zgłosić swoje zdjęcie z własnej galerii w EyeEm i rywalizować z innymi fotografami - wszystko jest oparte o tagi, więc widzimy kto zgłosił dane zdjęcie. Podobnie jak w przypadku VSCO Cam, mamy tutaj cotygodniowe wyróżnienia dla najlepszych zdjęć, wybór fotografa miesiąca itd. Poza tym, to co dodatkowo wyróżnia aplikację EyeEm, to świetnie zaprojektowany strumień, w którym śledzimy najnowsze zdjęcia wśród śledzonych znajomych i tagów. To jeszcze nie koniec! Od niedawna twórcy aplikacji uruchomili także sklep, w którym można zgłaszać własną twórczość, którą za pośrednictwem EyeEm chcielibyśmy zdyskontować, jest to o tyle ciekawa opcja, że trafiają one nie do bazy wewnątrz serwisu aplikacji a na jej promowany profil w ramach Getty Images. Trochę moich zdjęć zostało już zakwalifikowanych do wystawienia w zbiorach amerykańskiej agencji, ale jak informuje samo EyeEm całkowity proces zamieszczania może zająć nawet kilka tygodni.
Czekam na jakieś bardziej zdecydowane kroki VSCO zmierzające w kierunku WEWNĘTRZNEJ popularyzacji platformy. Kolejne płatne filtry, co kilka miesięcy nie załatwiają sprawy. Aplikacja obecnie na obu systemach działa bardzo sprawnie i wygląda pięknie, ale potrzebne jest mocne uderzenie na miarę debiutu na Androidzie.