„Warszawa była dla mnie ważniejsza niż zdjęcia” - wspomina Tomasz Domagała
Przewodnim tematem prac Tomasza Domagały jest dokumentowanie życia codziennego Warszawy. Polska stolica jest pełna ludzi, którzy znajdują się w niecodziennych sytuacjach, podczas każdego szarego dnia.
Tomasz Domagała: Wszystko zaczęło się kiedy dostałem pierwszy aparat od przyjaciela. Był to Zenit E – prostu w obsłudze i niewybaczający błędów. Dostarczał mi wtedy przede wszystkim możliwość skanalizowania mojej ciekawości świata. Odkryłem wtedy, że świat ograniczony do klatki filmu 35-milimetrowego jest łatwiejszy do zrozumienia. Uciekałem przed chaosem do świata, w którym jest mnóstwo reguł i zasad, które można świadomie łamać.
Później przyszedł czas na Canona EOS 300D, przez którego zacząłem robić mnóstwo zdjęć. Większość była zabawą formą, zdjęciami z demonstracji i dużo fotografii ulicznej. Były to poszukiwania odpowiedniego środka wyrazu – zwyczajnie, robiłem zdjecia ludziom i wydarzeniom.
Dzięki zdjęciom z manifestacji w 2004 roku dostałem się do Polskiej Agencji Fotografów FORUM, rok później wyjechałem do Irlandii. Do 2009 roku niemal całkowicie porzuciłem fotografię.
W 2008 roku kolega namówił mnie na kupno taniej lustrzanki Nikona. W tamtym momencie wróciło wszystko, co kocham w fotografowaniu. Na pzełomie 2009 i 2010 roku kupiłem Nikona D700 z profesjonalnym szkłem. Była to przełomowa chwila, w której stwierdziłem, że będę utrzymywał się z fotografii.
Generalnie zajmowałem się szeroko pojętym reportażem – od firmowego kotleta, przez ulicę, aż do reportażu ślubnego, który do dzisiaj uważam za najtrudniejszy technicznie, ale łatwy społecznie.
Na ulicę wyszedłem ponownie w 2009. Z perspektywy czasy patrząc – Warszawa była dla mnie ważniejsza niż zdjęcia. Potrzebowałem zagłębić się w miasto. Inaczej nie powstałaby większość zdjęć. Dzisiaj jest to jakiegoś rodzaju nawyk.
Staram się mieć aparat zawsze ze sobą i jeśli widzę coś, co mnie rusza – staram się to uchwycić. Zastanawiam się nad kupnem jakiegoś kompaktowego aparatu. Czas dostępu do aparatu jest tutaj kluczem do sukcesu.
Fotografia uliczna, czy też street, to dla mnie forma opowieści. Staram się łapać ulotne chwile w moim otoczeniu, które tworzą charakter miasta – nie tylko Warszawy. Obecnie mieszkam w Londynie, co sprawia sporą przeszkodę mojej fotografii.
Czas pokazał, że na moje zdjęcia i kadry miał większy wpływ fil, niż fotografia. Oczywiście, mam swoich ulubionych fotografów – większość z nich to moi rówieśnicy. Pomijając mój panteon wielkich twórców chcę zauważyć, że dobre zdjęcie to dla mnie takie, które wywołuje we mnie emocje podczas oglądania.
Tak, obecnie pracuję nad projektem, który będzie historią o płynnej społeczności tworzącej wyjątkowo zwarte więzy. Będzie on traktował o mieszkańcach londyńskiego hotelu, którzy postanowili w nim żyć, lub z innych powodów pozostali tam przez wiele miesięcy.
W mojej torbie noszę tylko kompaktowego Nikona p7800, dwie lampy reporterskie i rekorder Olympus LS-12.
Żeby opowiedzieć jakąś historię, czy przedstawić miasto – trzeba stać się jego częścią.