Wcześniej niepublikowane zdjęcia z misji Apollo 15 odnalezione w szufladzie
Misją Apollo 15 było lądowanie na Księżycu. Doszło do tego 30 lipca 1971 roku. Podczas misji zostało zrobione kilka zdjęć. Szczęśliwie się złożyło, że jeden z negatywów trafił do Jona C. Haversticka, który dobrze wiedział, co należy z nimi zrobić. Prezentujemy wam efekt jego pracy.
28.04.2017 | aktual.: 29.04.2017 07:04
Jakiś czas temu Jon C. Haverstick miał okazję pracować na historycznym materiale. Jeden z jego przyjaciół, emerytowany inżynier NASA, skontaktował się z nim i powiedział, że znalazł w swoim biurku pudełko filmów fotograficznych. Okazało się, że zawierało ono kilka slajdów oraz rolkę średnioformatowego filmu z misji Apollo 15. Jon nie mógł przejść koło znaleziska obojętnie.
Haverstick zainteresował się tematem jeszcze bardziej, gdy jego przyjaciel powiedział, że zdjęcia nigdy wcześniej nie były nigdzie publikowane. Kto z nas by odpuścił taką szansę? Zawartość pudełka powstała za sprawą aparatu Hasselblad EDC (Electronic Dara Cameras), który został specjalnie przystosowany do pracy w przestrzeni kosmicznej. Na fotografiach widać astronautów, sondę oraz łazik księżycowy.
To interesujące znalezisko przyniosło również informacje o tym, jak wykorzystywali aparaty astronauci. Na jednym ze zdjęć widać aparat przymocowany do kombinezonu jednego z członków załogi. Aparaty, który były wykorzystywane podczas misji, działały na podobnej zasadzie jak ”małpki”, czyli kompakty typu point and shoot.
Interesujące okazały się również same negatywy – nie tylko zdjęcia. Materiałem, na jakim astronauci uwiecznili swoją przygodę, był Kodak Ektachrome, przygotowany specjalnie dla NASA. Film o szerokości 70 milimetrów był cieńszy niż typowy negatyw średnioformatowy, co pozwalało na wykonanie większej ilości zdjęć na jednej rolce. Cóż – zmienienie filmu po 12 klatkach na pewno nie byłoby specjalnie komfortowe w kombinezonie kosmicznym. Co ciekawe – załoga przywiozła ze sobą tylko ładunki z aparatów, a same korpusy zostały porzucone, by obniżyć wagę sondy.
W przypadku fotografowania w kosmosie było wiele aspektów, które trzeba było wziąć pod uwagę, konstruując aparat oraz opracowując filmy – brak grawitacji, promieniowanie oraz temperatura robią swoje. Jon wspomina, że filmy były w doskonałym stanie, mimo tego, że przeleżały w pudełku ponad 40 lat. Miały bardzo silną niebieską dominantę. Fotograf mówi, że nie jest pewny czy była to kwestia działania mijających lat, czy specyficznej emulsji światłoczułej. Zdjęcia wymagały dopracowanej obróbki kolorystycznej po zeskanowaniu.
Haverstick zeskanował zdjęcia za pomocą aparatu Nikon D810 oraz obiektywu makro o długości ogniskowej 105 mm. Oświetlał je przy użyciu panelu LED. Dlaczego nie zrobił tego za pomocą skanera? Ponieważ szerokość negatywu nie pozwalała na zamocowanie go w prowadnicach, przeznaczonych dla filmu, o szerokości 60 mm, gdzie ten był szerszy aż o centymetr. Przy pomocy drukarki 3D swojego syna, Jon stworzył specjalną ramkę do trzymania negatywu, gdy go skanował. Na kliszę nałożył również szkło, które miało zapobiec powstawaniu pierścieni Newtona.
Fotografowi naprawdę się poszczęściło. Zazdroszczę mu odkrycia i tego, że mógł zobaczyć te zdjęcia jako jedna z pierwszych osób, a tym bardziej je opublikować. Świat fotografii wciąż nas zaskakuje.