Według Piotra Stósa „fotografia podwodna to obszar z otwartą skalą rozwoju”. Zobaczcie, co kryją niezbadane głębiny
Piotr Stós z wykształcenia jest hydrobiologiem. Nurkuje od 1986 roku, jest instruktorem nurkowania i fotografii podwodnej. Jego zdjęcia można zobaczyć w wielu czasopismach, folderach, kalendarzach oraz na okładkach książek o tematyce nurkowej. Przedstawiamy wam świat skrywany pod powierzchnią wody.
07.04.2016 | aktual.: 07.04.2016 16:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Piotr Stós: Tak, masz rację. Fotografia podwodna jest naturalną konsekwencją tego, że zacząłem nurkować.
Fotografia zawsze była gdzieś blisko – jako dziecko towarzyszyłem ojcu przy wywoływaniu zdjęć, a w liceum zacząłem samodzielnie robić zdjęcia i pracować w ciemni. Pod koniec ogólniaka zacząłem się wspinać i przez kolejne 5 lat aparat towarzyszył mi w górach.
Na studiach zapisałem się do Akademickiego Klubu Podwodnego „Krab” i zacząłem nurkować. W klubie była doskonale wyposażona, jak na tamte czasy, ciemnia. Do dyspozycji członków były też dwa Nikonosy oraz podwodna obudowa do Zenita.
Poza brakiem wiedzy – nie było żadnej bariery, żeby zabrać się za fotografię podwodną. Pierwsze swoje zdjęcia zrobiłem w jeziorze Siecino w 1987, podczas kursu nurkowania. Na filmie, który wywołałem w nocy w namiocie było widać „duchy” nurków, ryb i podwodnych zarośli.
Musiałem mieć wtedy potężną motywację, bo słabe wyniki nie zniechęciły mnie do fotografowania pod wodą.
Podchodzę do tego na kilku płaszczyznach. Pierwsza jest absolutnie pragmatyczna – dokumentuję imprezy nurkowe, które prowadzi moja firma, Nautica Safari, wyprawy egzotyczne, wyjazdy do Egipty, nurkowe lato w Chorwacji.
Po drugie – rejestruję podwodny świat widziany oczami hydrobiologa. Fotografuję organizmy powszechnie obecne pod wodą, ale umykające uwadze nurków. Staram się pokazać relacje pomiędzy zwierzętami, ich zachowania rozrodcze, pokarmowe oraz siedliska, w których żyją.
Trzeci poziom jest najbardziej wymagający – to próba uchwycenia ulotnych widoków, które na długo pozostają w pamięci nurków: gry świateł w przesmykach rafy, sylwetki wraku majaczące w toni, czy drobne postaci nurków w podwodnych ścianach.
No i wreszcie ostatni aspekt – nurkując z aparatem fotograficznym nigdy się nie nudzę. Takie nurkowanie to 50-70 minut polowania na jakiś temat. Monotonia nie istnieje, adrenalina buzuje. Mogę zanurzać się wielokrotnie w tym samym miejscu i za każdym razem znajdę coś nowego do sfotografowania.
Cóż, fotografujemy w środowisku, w którym światło zachowuje się kompletnie inaczej niż na powierzchni – jest silna dominanta niebieska lub zielona, słaba propagacja światła i niski kontrast. To wyzwania, z którymi musi zmierzyć się każdy fotograf podwodny.
Na początku fascynuje nas aspekt techniczny – jak poprawnie wykonać zdjęcie. Potem pojawia siępodejście kreatywne – poszukiwanie odpowiedniego balansu światła błyskowego i zastanego, uderzających zestawień kolorystycznych, lub niezwykłych krajobrazów, o które pod wodą nietrudno.
Reasumując: fotografia podwodna to obszar z otwartą skalą rozwoju. Można się cieszyć nowymi umiejętnościami i coraz lepszymi wynikami przez całe życie.
Fotografowanie podwodne to nie tylko fotografia, ale i umiejętność sprawnego nurkowania. Jak to widzisz?
Masz rację. Tu pojawia się drugi obszar mojej satysfakcji. Nurkujemy coraz sprawniej, coraz głębiej, w różnych warunkach wodnych – we wrakach i jaskiniach, panując nie tylko nad procesem fotografowania, ale również, ba – przede wszystkim, nad bezpiecznym przebiegiem nurkowania. To daje sporo frajdy.
Uważam, że fotograf powinien rozwijać się harmonijnie – śledzę zatem dokonania w różnych obszarach fotografii podwodnej. Ostatnio uważnie przyglądam się makrofotografii w wykonaniu Jurija Ivanova, wspaniale panującego nad głębią ostrości.
Obserwuję również poczynania naszej rodzimej mistrzyni fotografii podwodnej – Irki Stangierskiej, osoby obdarzonej wielką wrażliwością plastyczną oraz tworząca niezwykłe podwodne obrazy.
Świeżego spojrzenia na fotografię podwodną dostarczają uczestnicy warsztatów, które prowadzę. Wielu z nich to dojrzali fotografowie powierzchniowi, którzy mają już wyćwiczone oko i opanowany warsztat, a teraz szlifują technikę i szukają swojej ścieżki pod wodą.
Rosjanie mawiają: „(...) uczył, uczył, aż sam zrozumiał” - stara się korzystać z tej mądrości. W kategoriach ogólnych – inspiracją fotograficzną są dla mnie, niezmiennie od lat, cykle zdjęć i wykłady Tomasza Tomaszewskiego.
Mój zestaw to wygodny i sprawdzony w podróży Olympus OMD-EM5 obudowie Nauticam oraz Nikon D200 w obudowie Subal. Korzystam z dwóch lamp błyskowych – Inon Z-240 oraz szerokoątnych lamp światła ciągłego pracujący w technologi HID i LED.
Najczęściej robię zdjęcia „rybim okiem” - Olympus 8mm f/1.8, Lumix 8mm f/3.5 oraz Nikkorem 10,5 mm f/2.8.
Od zeszłego roku prowadzę warsztaty fotograficzne w oparciu o sprzęt dostarczany przez Olympusa. Miałem przyjemność testować w boju „Olki” z każdej półki cenowej – od wodoodopornego kompaktu TG-860 po flagowego bezlusterkowca – OMD-EM1.