Wspomnienie powojennej architektury Berlina w projekcie Malte Brandenburga
Odnalezienie piękna w przestrzeni miejskiej to nie lada zadanie, zwłaszcza jeśli szukamy go w murach bloków. Malte Brandenburg odnalazł je w prostocie kompozycji linii i geometrii znajdującej się w przestrzeni wokół niego.
Malte Brandenburg: Na poważnie zacząłem około 5 lat temu, kiedy pracowałem nad projektami z konkretnym planem. Sama fotografia była wcześniej – uwielbiałem bawić się aparatami.
Kiedy byłem małym chłopcem, mój ojciec dał mi na wakacjach swój aparat analogowy. Później bawiłem się już swoim aparatem, ale nie do końca w celach artystycznych. Zacząłem doceniać możliwości fotografii jako medium do dokumentowania mojego otoczenia. Nie zapominałem również o tym, że ma możliwość rozszerzenia tej rzeczywistości.
Uwielbiam obserwować świat i moje podświadome myśli odnośnie niego. Moje projekty traktuję jako formę badań lub analiz, które mają opisywać wszystko dookoła.
W fotografii zagłębiam się w dokumentowaniu konkretnego tematu w oczekiwaniu na iskierkę, która rozpali ogień żądzy wiedzy, bym mógł zagłębić się w niego jeszcze bardziej. Fotografia jest dla mnie opisowa, niewiele poza tym.
Chodzi o to, że trudno mi dostrzec emocje w obrazie, kiedy nie ma dźwięku, zapachu, ani fizycznego kontaktu. Ale mimo to, staram się przedstawić na obrazie możliwie najwięcej, by uzupełnić te braki. Robię to przez ukazywanie faktur i kształtów, nie złożoności ludzkich emocji.
Jestem bardzo skoncentrowany. Chcę, by wtedy wszystko poszło jak najlepiej. Zwłaszcza kiedy rozpoczynam nowy projekt. Później, z trwaniem projektu, rozluźniam się trochę, oswajam się w ramach procesu tworzenia.
Generalnie jestem po prostu szczęśliwy, że mogę pracować nad czymś do czego jestem przekonany. Jestem bardzo otwarty i przyjazny. Mógłbym bez problemu pracować w czyimś domu, czy coś. Oczywiście, szanuję to, że mogę być postrzegany jako intruz, ale wtedy jednak staram się pokazać, ze nie jestem typem jakiegoś dziwaka.
Jest to moja próba pokazania Berlina przez pryzmat powojennych budynków. W tym projekcie chciałem podkreślić raczej struktury architektoniczne niźli zależność społeczną. Myślę, że udało mi się zrobić to przez pokazanie wielu podobieństwa między nimi, ale też przez wyróznienie charakterystycznych elementów.
Dla mnie te budynki nie są paskudnymi miejskimi pozostałościami sprzed dziesiątek lat. Uważam, że opowiadają pewną historię, która dzisiaj jest bardzo ważna – ukazują napięcie między projektowaniem, inżynierią, a czynnikiem ludzkim. Na początku swojego istnienia, te budynki miały być pewnego rodzaju wyróżnieniem dla mieszkańców Berlina wywodzących się z klasy średniej.
Mieszkania oferowały więcej miejsca i były w atrakcyjnych cenach, ich budowa też nie była droga i można było wszystko zbudować dość szybko. Obecnie te budynki nie są zamieszkiwane przez swoich pierwotnych lokatorów.
Obecnie są one obciążeniem dla architektury miejskiej, ponieważ styl życia mieszkańców uległ ogromnej zmianie.
Używam Nikona D700 i dwóch obiektywów – ultra-szerokokątnego oraz długiego zooma. Czasem używam statywu i filtrów ND, żeby pozbyć się chmur z kadru.