Plakat-legenda. Pojawił się o świcie 4 czerwca, stał się symbolem politycznej przemiany
03.06.2019 13:17, aktual.: 03.06.2019 22:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie efekt burzy mózgów w wyborczym sztabie, a praca studenta ASP. Plakat, który najpierw zobaczyła cała stolica, a potem poznała cała Polska, ma za sobą wyjątkową historię.
Legendarny plakat, czyli Solidarność: "W samo południe"
Plakaty z kowbojem pojawiły się w całej Warszawie 4 czerwca 1989 roku. Czerwone napisy "Solidarność" było widać na ulicach od rana. Autorem plakatu jest Tomasz Sarnecki, wówczas student III roku ASP.
Dzieło przedstawia typowo westernową scenę – na białym tle znalazł się zarys postaci Gary’ego Coopera (ze słynnego filmu ”W samo południe” z 1952 r.), który stawał do pojedynku. Nad gwiazdą szeryfa widnieje plakietka z napisem ”Solidarność”, a w ręce zamiast rewolweru - karta do głosowania.
Pytany po latach Sarnecki wspominał, że nie był w stanie jednoznacznie określić, skąd wziął się pomysł akurat na taki styl plakatu. Szukał bohatera uniwersalnego – osadzonego w ówczesnej rzeczywistości, a jednocześnie "bardzo zachodniego". Postać miała być ponadczasowa. Artysta wybrał znany film i scenę, która doskonale oddawała realia w dniu wyborów. To był prawdziwy pojedynek dobra i zła. Z jednej strony była wizja przyszłości dzięki opozycji demokratycznej, a z drugiej upadający komunizm.
Grafik wybrał do plakatu postać fantastyczną, by nie była ona odniesieniem do konkretnej, żyjącej osoby – jak np. do papieża Jana Pawła II czy Wałęsy. Sarnecki chciał stworzyć symbol, który zapadnie w pamięć. Chciał, by ludzi patrzący na jego dzieło, mogli utożsamiać się z bohaterem.
Na początku grafika nie miała być plakatem, a jedynie motywem do wykorzystania. Ten konkretny został wybrany przez dziennikarkę Polskiego Radia, Janinę Jankowską, do której na konsultację przyszedł Sarnecki. Głosy w organizacji były podzielone, a plakat był uważany za kontrowersyjny i ryzykowny.
Henryk Wujec nie chciał słuchać krytyki i zadecydował o druku plakatów. W niedzielę, 4 czerwca o świcie były one już wszędzie, chociaż dostarczono je na ostatnią chwilę. Część nakładu się zmarnowała przez sobotni deszcz, ale i tak oklejone zostały wszystkie witryny, wystawy i filary. Cała Warszawa wiedziała, na kogo ma głosować.
Wybory czerwcowe, czyli początek końca PRL-u
4 i 18 czerwca 1989 roku zostały przeprowadzone historyczne wybory. Było to pierwsze częściowe działanie tego typu po II wojnie światowej. W ich wyniku zostało wybranych 460 posłów na Sejm PRL oraz 100 senatorów do nowo utworzonego Senatu PRL.
Zgodnie z ustaleniami obrad Okrągłego Stołu, komunistyczne władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej zagwarantowały 65 proc. miejsce w Sejmie swoim ludziom. 35 proc. miało trafić do kandydatów bezpartyjnych. Wybory miały charakter demokratyczny, a dopuszczeni do udziału zostali przedstawiciele opozycji demokratycznej. Problemem było to, że o te same mandaty senatorskie oraz poselskie ubiegali się kandydacie jawnie wspierani przez władzę.
Wybory zakończyły się zwycięstwem opozycji solidarnościowej Komitetu Obywatelskiego, którego liderem był Lech Wałęsa. Kandydaci wspierani przez KO zdobyli wszystkie mandaty bezpartyjne w Sejmie oraz 99 ze 100 mandatów senatorskich. Był to początek przemian ustrojowych, w wyniku których później powstała III RP.