Wygląda jakby coś strzelało w Ziemię. To zjawisko widać nawet z kosmosu

Astronauci nagrali filmy z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), które pokazują potężne wyładowania elektryczne występujące w górnej atmosferze. Wygląda to zupełnie jakby jakaś nieznana moc ciskała pociskami w naszą planetę. Tym razem to nie science-fiction, tylko przerażające piękno przyrody.

Wyładowania w górnej części atmosfery wyglądają przerażająco.
Wyładowania w górnej części atmosfery wyglądają przerażająco.
Źródło zdjęć: © Chris Holmes
Marcin Watemborski

11.08.2022 12:49

Na podstawie nowych sposobów obrazowania, w tym trójwymiarowego oraz mapowania optycznego, naukowcy są w stanie powiedzieć więcej na temat specyficznych, potężnych wyładowań, do których dochodzi w górnej części atmosfery. Pojawiają się on tak wysoko, że dotykają granicy kosmosu, przez co można je z powodzeniem obserwować z satelitów oraz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Zjawisko, o którym mówimy, nie jest widoczne z Ziemi. Na przestrzeni wielu lat, wspominali o nim jedynie piloci oraz astronauci. Pierwsze zetknięcie z takimi wyładowaniami może zjeżyć włos na głowie i nie chodzi tu wcale o elektryzujące wrażenia. Te błyskawic wyglądają przerażająco – są ogromne i jasne.

Z poziomu ISS doskonale widać zjawisko, lecz z naukowego punktu widzenia, nie jest to specjalnie pomoce. Co innego zaś nagranie autorstwa Chrisa Holmesa, który w 2019 roku przelatywał nad Zatoką meksykańską. Pilot wspomina, że leciał na wysokości ponad 10 tys. metrów, gdy potężna komórka burzowa zaczęła wręcz pulsować światłem. Przypomnijcie sobie, jak wyglądały z piorunami ze "Stranger Thing", to od razu będzieci wiedzieli, o co chodzi.

Naukowcy niedawno zarejestrowali nagranie, które rzuciło nowe światło na rzeczone wyładowania. Zgodnie z ich obliczeniami, nad jedną z burz nad USA takie wyładowania miały ładunek równy 100 zwykłym błyskawicom. Co ciekawe, przed wystąpieniem wyładowań w górnej części atmosfery, nie doszło do żadnej aktywności burzowej na dole. To znacząca nowość, ponieważ wygląda to tak, jakby burze zaczynały się do góry nogami.

Mimo obserwacji superkomórek burzowych oraz górnych wyładowań od prawie 20 lat, wciąż nie powstał żaden dedykowany temu system badań. Wszystkie raporty i opisy opierają się na podstawie działań lokalnych naukowców, który zaobserwowali i zmierzyli występujące wyładowania. Właśnie dzięki nim Levi Boggs, który wraz ze swoim zespołem opublikował nowe badania na temat odwrotnych piorunów, może kontynuować swoją pracę.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Komentarze (4)