"Wyjście z aparatem na ulicę i robienie zdjęć przechodniom okazało się najprostszym rozwiązaniem" - wspomina Paweł Piotrowski
Na pewnym etapie twórczości przestało mu wystarczać „robienie zdjęć rdzy, nudnych widoczków oraz portretów koleżanek i kolegów z klasy”. Wtedy właśnie odkrył moc przekazu płynącą z fotografii ulicznej i dokumentalnej. Poznajcie sposób pracy Pawła Piotrowskiego.
06.09.2016 | aktual.: 07.09.2016 18:23
Paweł Piotrowski: Fotografię odkryłem w 2003 roku, chodziłem wtedy do liceum plastycznego. Tak się złożyło, że cały pierwszy rok mieliśmy bardzo nudne zajęcia "na sucho" przepisując definicje różnych fotograficznych pojęć z książki do zeszytu. W wakacje dostałem od mamy prezent urodzinowy, był nim analogowy aparat fotograficzny - małoobrazkowa lustrzanka.
Moje fotograficzne początki nie były interesujące, w pewnym momencie robienie zdjęć rdzy, nudnych widoczków oraz portretów koleżanek i kolegów z klasy przestało mi wystarczać. To chyba był 2006 rok, wyjście z aparatem na ulicę i robienie zdjęć przechodniom okazało się najprostszym rozwiązaniem, które w moim przypadku świetnie się przyjęło, po prostu zacząłem mieć frajdę z fotografowania, frajdę, która trwa do dziś.
Początkowo bardzo duży wpływ wywarła na mnie klasyczna fotografia wielkiego mistrza i żyjącej ikony fotografii Elliotta Erwitta, dlatego sam fotografowałem w czarno-bieli. Zacząłem przeglądać Internet w poszukiwaniu portali fotograficznych, stron agencji, czegoś, co mogłoby mnie zainspirować i nauczyć czegoś nowego.
Poznałem kilka fajnych osób, między innymi Piotra Koszczyńskiego, z którym bardzo szybko znalazłem wspólny język. Przekazał mi bardzo dużo wiedzy, szczególnie o tym, jak pracować w kolorze, jestem mu za to bardzo wdzięczny. Im więcej stron się przegląda, tym więcej autorów i fotografii się poznaje, w ten sposób odkrywałem twórczość między innymi takich fotografów, jak: Trent Parke, Matt Stuart, Ernst Haas czy Alex Webb - kolejne źródła inspiracji. Dzięki portalom fotograficznym poznałem Tomka Lazara i Michała Adamskiego, często dyskutujemy ze sobą, a kiedy rozmowa schodzi na fotograficzne tematy wymieniamy się opiniami dotyczącymi naszych bieżących projektów.
Przez wiele lat fotografowałem niemalże wyłącznie na tradycyjnych materiałach światłoczułych. Od 2014 roku pracuję głównie na małoobrazkowym sprzęcie cyfrowym. Preferuję obiektywy o niewielkich gabarytach, najczęściej używam tych stałoogniskowych - 35mm, czasami 50mm.
Wykonywałem zdjęcia czarno-białe jak i kolorowe, nie tylko na ulicy, ale także pracując nad seriami reportażowymi oraz dokumentalnymi, między innymi o surfingu rzecznym w Monachium, wyborach sołeckich na wsiach, młodych wolontariuszach porządkujących opuszczony polski cmentarze na kresach wschodnich. Od wielu lat dokumentuję życie codzienne oraz zmiany, które zachodzą na terenie wiejskiej gminy, w której mieszkam.
Najnowszym projektem, nad którym aktualnie pracuję, jest seria z otwarć wystaw artystycznych we Wrocławiu, który jest "Europejską Stolicą Kultury. Postanowiłem przyjrzeć się temu niezwykłemu zjawisku.