Wykładowca zabronił używać taniego obiektywu. Ba, chce sprzedawać zdjęcia studentów [OPINIA]
Systemu edukacji i programy różnych warsztatów często kuleją. Doskonałym przykładem jest ta amerykańska uczelnia, w której wykładowca zabronił korzystania z obiektywów "kitowych". Na dodatek zwrócił uwagę, że prace studentów będzie można kupić w banku zdjęć. Coś tu bardzo nie gra.
09.07.2021 | aktual.: 09.07.2021 13:29
To zrozumiałe, że uczelnie mają swoje wymagania, ale niekoniecznie powinny one odnosić się do sprzętu. W sylabusie (rozpisce) jednego z przedmiotów dotyczących fotografii, znalazła się informacja dotycząca obiektywów.
W przekładzie brzmi ona następująco:
Obiektyw 18-55 mm, który przychodzi w zestawie z [url=https://fotoblogia.pl/t/7807,lustrzanka-cyfrowa]lustrzankami [/url][url=https://fotoblogia.pl/t/115,aps-c]APS-C [/url]dla początkujących nie jest dobrej jakości. (…) Zakazuję używania tych obiektywów. Jesteście wystarczająco utalentowani, by na tym poziomie nie umniejszać jakości swoich zdjęć używając kiepskich obiektywów. Prace studentów z tych zajęć mają komercyjną licencję w bankach fotograficznych, więc jeśli robicie zdjęcia obiektywem 18-55 mm, ryzykujecie niską jakością obrazu. Nie musicie kupować innego obiektywu, ale wymagam, żebyście używali czegoś innego niż wspomnianego szkła. Powinniście zrobić wszystko, co w waszej mocy, bo nie korzystać z niego nigdy więcej.
Student, który zamieścił post na międzynarodowym forum Reddit, zwrócił uwagę, że podczas zajęć grupa korzysta z wysokiej jakości lamp błyskowych o dużej mocy. Parametry zdjęć zaczynają się od niskiej czułości ISO 100 oraz domkniętej przysłony do f/8.
W przypadku wielu studentów, obiektyw kitowy, czyli dodawany do zestawu z aparatem, jako sprzęt na rozpoczęcie swojej przygody, jest nierzadko szczytem możliwości finansowych. Same aparaty – zarówno lustrzanki cyfrowe i bezlusterkowce – są już drogie, a optyka to dodatkowy koszt niejednokrotnie przewyższający wartość korpusu. Nawet obiektywy z niskiej półki mogą być poważnym wydatkiem dla osoby, która dopiero się uczy. Przykładem jest tu chociaż bardzo popularny obiektyw standardowy ze szklarni Canona – Canon EF 50 mm f/1.8 STM, który nowy kosztuje około 550 złotych.
Gdy studiowałem Fotografię w Multimediach w murach Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu, nie było wymagane od nas nic takiego, co jest ogromnym plusem. Ba, wykładowcy często przynosili swoje obiektywy i aparaty, jak również szkoła miała swoje zaplecze sprzętowe. Często były pokazywane nam zamienniki i mogliśmy sprawdzić, co najlepiej leży nam w ręce i dzięki jakiemu sprzętowi mogliśmy osiągnąć najlepsze efekty.
Zrozumiałbym, gdyby wykładowca z uczelni użytkownika Reddita (której nazwy nie podano), zaproponował chociaż jakieś alternatywy – powiedział, czego można używać, co się sprawdzi – oraz zagwarantował dostęp do wspomnianego sprzętu. Zrzucanie na studentów kosztów wynajęcia sprzętu na potrzeby zajęć brzmi absurdalnie. Tym bardziej, że amerykańskie uczelnie, jak w tym przypadku, są płatne – nie istnieje tam system bezpłatnych uczelni publicznych.
Drugą gorszącą kwestią w sylabusie jest kwestia komercyjnego licencjonowania zdjęć. Według komentarzy w głównym wątku, studenci nie dostają za fotografie wynagrodzenia, więc zarabia na tym uczelnia. O ile zrozumiałym jest to, że szkoła chciałaby wykorzystać prace studentów w formie materiałów promocyjnych (często w umowie studiów są takie zapisy), to bogacenie się na tym wydaje się zwyczajnie nieuczciwe.
Jeśli spotkaliście się z podobnymi zachowaniami na uczelni, dajcie nam znać w komentarzach.