Wyłowili dziwne zwierzę z morza. Wiedzą, co mu się stało
Wędkarze wyłowili nietypowego miecznika. Jego ciało wyglądało niepokojąco - na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że ryba miała na nim owalne plamy. W rzeczywistości były to rany.
28.07.2023 | aktual.: 28.07.2023 13:31
Wędkarze z Australii wyłowili dziwnie wyglądającego miecznika. Całe ciało ryby pokryte było owalnymi ranami, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak plamy. Po dokładnemu przyjrzeniu się rybie, wędkarze potrafili ocenić przyczynę takiego stanu rzeczy.
Tony "TK" Walker i jego załoga łowili ryby na północno-wschodnim wybrzeżu Morza Koralowego. Wśród złowionych przez nich okazów znalazł się miecznik, który przykuwał uwagę z powodu licznych ran na ciele. Zdaniem wędkarzy ryba przeżyła starcie z rekinem foremkowym. Możliwe, że był to atak stadny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyłowiony przez wędkarzy miecznik był żywy, lecz z licznych ran sączyła się krew. Niedługo po wyciągnięciu zwierzęcia na pokład doszło jednak do jego śmierci. Dziennikarze serwisu livescience.com twierdzą, że do ataku na rybę mogło dojść kilka minut przed jego wyłowieniem.
Tony Walker, choć regularnie łowi ryby, które nosiły ślady ukąszeń rekinów foremkowych, przyznał, że w swojej 40-letniej karierze nigdy nie widział aż tak mocno zranionego zwierzęcia. Na poniższym nagraniu można zobaczyć, jak wyglądał złowiony miecznik.
- Widzimy ślady ugryzień codziennie, często ryby mają trzy czy cztery świeże rany i mnóstwo zagojonych lub częściowo zagojonych ukąszeń - mówił Walker w rozmowie z Newsweekiem.
Rekiny foremkowe są jednymi z dziwniejszych rekinów. Ich nazwa pochodzi od kształtu ich szczęk, który przypomina foremki do ciastek. Używają one ich do chwytania ofiary, uniemożliwiając jej obrócenie się i wyrwanie kawałka mięsa. Zwierzęta te osiągają do 50 cm długości, ale są groźne nawet dla gatunków większych od siebie. Potrafią atakować nawet żarłacze białe czy orki. Odnotowano nawet przypadki ataku tych zwierząt na ludzi. Miał on miejsce na przykład w 2009 r. u wybrzeży Hawajów.
Karol Kołtowski, dziennikarz Fotoblogii