Wynalazca Polaroida przewidział aparaty w smartfonach już w latach 70. XX wieku
Edwin Land to postać, która powinna być znana każdemu fotografowi. Wynalazca fotografii natychmiastowej był wielkim wizjonerem, a jednym z jego marzeń było posiadanie małego urządzenia, które zawsze mógł mieć przy sobie i robić zdjęcia. Współecześnie to dla nas normalność.
09.04.2021 | aktual.: 09.04.2021 15:08
"Najlepszy aparat to ten, który masz w kieszeni" to słowa, które wypowiedział Chase Jarvis na temat iPhone 3G chwilę po jego premierze. Ich interpretacja może być bardzo rozbudowana, lecz chodzi głównie o to, by nie koncentrować się nie wiadomo jak bardzo na sprzęcie, a jednocześnie pamiętać, że współcześnie mamy ten przywilej, że dosłownie nosimy aparaty w kieszeni. Kiedyś ludzie mogli o tym tylko pomarzyć, a jednym z nich był Edwin Land.
W 1944 roku córka wówczas 35-letniego Edwina Landa zapytała ojca na wakacjach, czy mogłaby zobaczyć zdjęcie, które dopiero co zrobił. Nie było to wtedy możliwe, ponieważ Land fotografował używając klasycznego aparatu fotograficznego na film. Skoro nie istniała też fotografia natychmiastowa, Land miał pole do popisu. 3 lata później świat zobaczył aparat Polaroid Land Camera.
Edwin H. Land in "The Long Walk" (1970; directed by Bill Warriner for Polaroid Corporation)
Rok 1970 był przełomowy dla firmy. Wtedy podczas filmu, w którym Land chodził po fabryce Polaroida, zostały nagrane bardzo ważne słowa. Była to wizja posiadania przy sobie małego aparatu, który umożliwiałby zrobienie zdjęcia od razu. Edwin mówi o urządzeniu wielkości portfela. Mogłoby się ono rozkładać, rejestrować obraz i składać się ponownie. Brzmi znajomo, prawda? Każdy z nas ma obecnie takie urządzenie w kieszeni. Nasze smartfony to przecież mobilne aparaty, które dają coraz lepszą jakość obrazu.
2 lata po przedstawieniu swojej wizji na temat niewielkich, składanych aparatów, Land zaprezentował światu lustrzankę natychmiastową, która zmieniła oblicze fotografii. Polaroid SX-70 miał w środku układ luster, który umożliwiał podgląd tego, co widzi obiektyw. Na dodatek całość była zbudowana na zawiasach, a po złożeniu miała wielkość kasety VHS. Oczywiście po zrobieniu zdjęcia, można je było zobaczyć – w końcu był to aparat natychmiastowy.
Na samym początku artykułu wspominałem i iPhone 3G, czyli rewolucyjnym smartfonie Apple. Być może nie wiecie o tym, ale Steve Jobs, dzięki któremu Apple urosło do rangi światowego imperium technologicznego, znał Edwina Landa. Ta dwójka miała okazje się spotkać i wymienić spostrzeżenia. Land był idolem Jobsa, a sposób w jaki postrzegał on Poaroida był bliski sercu konstruktora pierwszego komputera z logiem nadgryzionego jabłka.