Wyścig "mydelniczek" Red Bulla. Jechali byle czym, ale nie byle jak
Przeważnie, gdy oglądamy zdjęcia z rajdów samochodowych, zachwycamy się idealną techniką jazdy i prędkością. Przy okazji tego wyścigu jest inaczej – najbardziej liczy się inwencja twórcza konstruktorów pojazdów i to, by bolidy nie rozpadły się w drodze do mety. Przed wami Red Bull Soapbox Race.
13.09.2022 | aktual.: 14.09.2022 11:40
Red Bull Soapbox Race, czyli wyścig "mydelniczek" właśnie dobył się w Kazachstanie. Niektóre ulice w Ałmatach, byłej stolicy kraju, zostały zamknięte, a boki wyłożono sianem. Po strzale z pistoletu startowego, mydelniczki ruszyły w miasto. Sądząc po zdjęciach, niektóre miały niemały problem, by dojechać do mety w całości.
Firma Red Bull znana jest z tego, że mocno inwestuje w sporty ekstremalne i różne przedziwne akcje. Jedną z nich są liczne wyścigi "mydelniczek", czyli samochodów-samoróbek, które kształtem często nie przypominają niczego konkretnego, a na pewno nie pełnoprawny pojazd. Sama nazwa wskazuje na jakość ich wykonania – są jak mydelniczki, plastikowe i dość łatwo je połamać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyścig Red Bulla w Ałmatach to kolejna edycja przedsięwzięcia. W poprzednich latach zawitało ono do wielu krajów, m.in. Belgii, Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii, RPA, na Jamajkę czy nawet do Indii, Omanu oraz Chin. Zasady są proste – pojazd musi mieć możliwość hamowania oraz sterowania, reszta nie ma znaczenia. Liczą się pomysłowość wykonania i dobry humor.
Nagroda jest przeważnie niewielka – to trofeum oraz wycieczka. Od kilku lat są wręczane nagrody dla ulubieńców publiczności, a wisienką na torcie jest przekazanie określonej kwoty na fundację charytatywną.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii