Wystarczyło mu pudełko po chipsach, by zrobić obiektyw. To się nazywa kreatywność!

Sean z ekipy Fotodiox już niejednokrotnie brał na warsztat pudełko po Pringlesach. Wcześniej robił z niego dyfuzor do lampy błyskowej, pierścienie pośrednie czy malutkiego strip-boxa. Tym razem zdecydował się na coś odważniejszego – teleobiektyw typu pinhole, czyli otworkowy.

Jeśli obiektyw zostałby wykonany z samej zatyczki puszki, to dawałby bardzo szeroki kąt widzenia. Po to, by wydłużyć ogniskową, Sean musiał oddalić miejsce wpadania światła od matrycy – po to właśnie była tuba. Dzięki temu, fotograf otrzymał obiektyw otworkowy o ogniskowej między 75 a 100 mm.

Do wykonania konstrukcji potrzebne było kilka podstawowych narzędzi i zwykłych przedmiotów: puszka po chipsach, puszka po napoju, igły do szycia, taśma izolacyjna, nożyk techniczny, nożyczki oraz w przypadki Seana pierścień makro z przejściówką. Konstrukcja obiektywu przypomina typowe aparaty otworkowe, które ludzie robią od dziesiątek lat – w wieczku został wycięty otwór, który Sean podkleił kawałkiem aluminiowej puszki i zrobił na środku malutką dziurkę. Druga strona została przyklejona taśmą izolacyjną do mocowania makro i to właściwie wszystko. Fotograf zwraca uwagę na to, że lepsze efekty bez przypadkowych flar można osiągnąć przez wyciemnienie wnętrza puszki (oryginalnie jest srebrna) – wystarczy do tego marker lub kawałek czarnego kartonu.

Estetyka zdjęć, które dają obiektywy otworkowe, jest ciekawa. Obraz jest ostry w całym zakresie kadru, lecz w żadnym miejscu nie będzie idealny. Trzeba pamiętać o tym, że obiektywy do fotografii otworkowej są pozbawione soczewek oraz systemu ustawiania ostrości. Całość działa na takiej samej zasadzie jak dawna camera obscura.