Xiaomi pokazuje projekt smartfona z pełnowymiarowym obiektywem Leiki

Xiaomi 12S Ultra z doczepianym pełnowymiarowym obiektywem Leiki.
Xiaomi 12S Ultra z doczepianym pełnowymiarowym obiektywem Leiki.
Źródło zdjęć: © Twitter
Marcin Watemborski

04.11.2022 11:27, aktual.: 06.11.2022 13:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Smartfony z doczepianymi obiektywami lub osobne moduły aparatu widzieliśmy już dziesiątki razy. Zatwardziali eksperci pamiętają zapewne telefon komórkowy Siemens M55 z doczepianym aparatem. Praktycznie żadna taka konstrukcja się nie przyjęła, ale Xiaomi pokazało swój nowy pomysł polegający na możliwości podłączenia szkła z mocowaniem Leica M.

Bez względu na to, czy będziemy mówić o Samsungu, Sony, Yongnuo, Xiaomi, czy jakimkolwiek innym producencie sprzętu, który chciał połączyć smartfony z pełnowymiarową optyką fotograficzną, łączy ich jedno – klęska. Ostatnia z wymienionych firm niedawno odkryła karty i pokazała swój projekt.

Na Twitterze pojawił się post pokazujący smartfona Xiaomi X12S Ultra z pełnowymiarowym obiektywem Leica Summilux-M ASPH 35 mm f/1.4. Zostało opublikowane również wideo przedstawiające projekt smartfona połączonego z konwencjonalną optyką fotograficzną. Problem polega na tym, że wciąż mamy do czynienia ze sprzętem mobilnym, a nie zaawansowaną technologią niemieckiej legendy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zgodnie z doniesieniami Engadget, Xiaomi wyprodukowało jedynie 10 takich smartfonów, a ich cena jest zabójcza. Wynosi ona 300 tys. juanów, czyli w przeliczeniu blisko 200 tys. złotych. Jak można się domyślić, ulubiona firma Polaków reklamowała Xiaomi 12S Ultra z doczepianymi obiektywami jako narzędzie idealne dla influencerów i profesjonalne – w końcu można dołączyć do niego profesjonalną optykę.

Xiaomi 12S Ultra Concept with Interchangeable Leica Lenses

Patrząc na historię podobnych urządzeń, podejrzewamy, że i to nie miałoby racji bytu. Już w czasach, gdy do telefonu komórkowego Siemens M55 trzeba było podłączać osobny aparat o nazwie Scorpion, urządzenie było spisane na straty. Osoby, które kupowały telefony z aparatami, a później smartfony, chciały mieć przy sobie jedno wielozadaniowe urządzenie, a nie nosić garść dodatkowych gadżetów. Podobnie było z modułami do telefonów Sony Ericsson.

Jedną z największych klęsk fotografii mobilnej, jaką pamiętamy, był jednak oddzielny aparat, który współdziałał ze smartfonem. Chodzi o DSX-QX30, czyli moduł z klipsem do zamocowania na urządzeniu mobilnym. Żeby było zabawniej – ten aparat jeszcze można gdzieniegdzie kupić i kosztuje ok. 30 złotych. Miał on osobną matrycę o rozdzielczości 20,4 Mpix i zaawansowany obiektyw zmiennoogniskowy Sony G. Rynek zweryfikował zapotrzebowanie na takie urządzenia bardzo szybko.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii