Yashica EZ F521 w stylu retro i lomografii
Jakiś rok temu pewna firma postanowiła wskrzesić markę Yashica. Bardzo zasłużoną - dodajmy. Co z tego wyszło prędko można zobaczyć po wejściu na aktualną stronę www.yashica.com. Pełno tam cyfrowego badziewia produkowanego gdzieś w Chinach. Nie inaczej jest z Yashicą EX F521 - to aparat niewielki, z małą matrycą o niedużej rozdzielczości i z plastikowym obiektywem. Jest jednak kilka podobieństw do kultowych (z niezrozumiałych dla mnie powodów) pochodnych aparatów Łomo.
09.10.2009 | aktual.: 02.08.2022 10:16
Jakiś rok temu pewna firma postanowiła wskrzesić markę Yashica. Bardzo zasłużoną - dodajmy. Co z tego wyszło prędko można zobaczyć po wejściu na aktualną stronę www.yashica.com. Pełno tam cyfrowego badziewia produkowanego gdzieś w Chinach. Nie inaczej jest z Yashicą EX F521 - to aparat niewielki, z małą matrycą o niedużej rozdzielczości i z plastikowym obiektywem. Jest jednak kilka podobieństw do kultowych (z niezrozumiałych dla mnie powodów) pochodnych aparatów Łomo.
Na blogu Crave tej Yashice EX F521 nadano już nazwę "digital Holga". Ma obudowę w stylu retro, zwykły wizjerek na przestrzał, 5-megapikselową matrycę, 2,4-calowy ekran LCD i automatyczne ustawianie czułości ISO. Ostrość w plastikowym obiektywiku (42,5 mm) ustawia się ręcznie dwuwartościową wajchą - tryb normalny od 1,5 metra do nieskończoności oraz tryb makro od 20 do 40 cm.
F521 zasilane jest trzema bateriami AAA. Ach - zapomniałbym - ten aparat może nawet nagrywać filmy o rozdzielczości 640x480 pikseli. Ma wbudowane 32 MB pamięci wewnętrznej plus gniazdo na karty SD/SDHC.
W internetowym sklepie Exemode kosztuje jakieś 260 złotych (7980 jenów). Ale nie wiem czy wysyłają do Polski. Jeśli F521 robi tak fatalne zdjęcia jak wszystkie te Holgi, Diany i inne to wróżę mu nieliche powodzenie.