Z wizytą w fabryce Nikona w Tajlandii [relacja]
Na początku lutego mieliśmy okazję uczestniczyć w wyjeździe prasowym do Tajlandii, którego jednym z elementów było zwiedzanie fabryki w prowincji Ayutthaya, która znajduje się około 1,5 godziny jazdy autokarem od Bangkoku. Dzięki krótkiej wycieczce po fabryce już dokładnie wiemy, jak składane są obiektywy i aparaty japońskiego producenta.
04.03.2015 | aktual.: 26.07.2022 19:40
Fabryka znajduje się w zagłębiu innych tego typu obiektów parku technologicznego Rojana, dlatego jadąc na miejsce ciągle mijaliśmy fabryki innych firm. Sama okolica jest raczej pusta i cicha. Chociaż fabryk jest naprawdę dużo, ciężko nazwać tę część prowincji specjalnie uprzemysłowioną czy industrialną, ponieważ wokół fabryk znajduje się mnóstwo zieleni,a same obiekty są niskie.
Po dojechaniu na miejsce przywitał nas baner, natomiast zaraz za drzwiami recepcji czekała na nas załoga pracowników administracyjnych oraz zarząd fabryki. Wcześniej mieliśmy okazję poznać również prezesa Nikon Europe. Przy wejściu do holu zostaliśmy poproszeni o zmianę obuwia na śmieszne, skórzane kapcie a następnie zostaliśmy obdarowani kwiatami i kieliszkami ze słodkim napojem. Miłym gestem było kilkukrotne przywitanie pracowników z charakterystycznym złożeniem dłoni i ukłonem. Taki sposób powitania to jedna z najmilszych rzeczy, której doświadczyłem w Tajlandii w wielu miejscach.
Po przywitaniu przeszliśmy do niewielkiej sali konferencyjnej, gdzie gospodarze przedstawili nam strukturę całej firmy, jak również przybliżyli historię samej fabryki w Ayutthaya. Działa ona już od 25 lat, a jednym z najbardziej krytycznych momentów w jej historii była powódź w 2011 roku, co pewnie większość fotografów pamięta. Właśnie z tego powodu opóźnione były dostawy modelu D7000. Woda w fabryce sięgała prawie 3 metrów, co wiązało się z gruntownym remontem. Na szczęście od tamtego czasu klęski żywiołowe nie przeszkodziły w produkcji. Niestety od tego momentu nie mogliśmy już robić zdjęć. Zdjęcia poniżej otrzymaliśmy z fabryki. Przez cały czas towarzyszyła nam Pani fotograf.
Po prezentacji wręczono nam nowe obuwie, tym razem były to białe tenisówki, a także kolorowe czapki. Pierwszym punktem odwiedzin był dział składania obiektywu 18-55/3.5-5.6 VR II. Przed samym wejściem na halę produkcyjną dostaliśmy żółte, długie do kolan bluzo-sukienki i maseczki na twarz. Musieliśmy przejść również przez specjalne tunele, w których zespół rur zdmuchiwał z nas wszelki kurz i pył. Po przejściu tej procedury naszym oczom ukazała się duża hala, w której ustawione były linie montażowe. Jeśli właśnie wyobrażacie sobie zrobotyzowane, ultranowoczesne laboratorium, to jesteście w błędzie. Wzdłuż stanowisk stoją pracownicy (głównie kobiety, które stanowią ponad 80% załogi) podając między sobą kolejne egzemplarze obiektywu, które na każdym stanowisku wzbogacane są o kolejne części. Każdy ma do dyspozycji stanowisko wielkości około 1m2, prócz stanowisk, gdzie mierzone są parametry obiektywu. Wszystko przebiega bardzo sprawnie i jest mocno skomputeryzowane.
Każdy obiektyw opisany jest indywidualnym kodem kreskowym, co pomaga w logistyce, natomiast wiele etapów produkcji wykonywanych jest ręcznie. Wszystkie śrubki dokręcane są ręcznie przy pomocy miniwkrętarek, styki też lutowane są ręcznie, a srebrne paski na obiektywy nakleja specjalnie oddelegowana do tego osoba. Muszę przyznać, że spodziewałem się, że proces składania obiektywów jest bardziej zautomatyzowany. Chociaż na każdym stanowisku znajdują się komputery, to jednak samo składanie to głównie zasługa ludzi.
Na tej samej hali produkowane są również najnowsze Nikony D5500. Wszystko zaczyna się od zespołu migawki i komory lustra, która do hali przyjeżdża już złożona. W dalszych etapach dokręcane są kolejne części, takie jak matryca, moduł AF, następnie płyta główna i pozostałe części. Tu produkcja wygląda podobnie jak w przypadku obiektywu - największą część pracy nadal wykonuje człowiek. Co ciekawe, każdy zespół migawki i lustra przed obudowaniem przechodzi test 400 cykli, co ma sprawdzić jego sprawność. Tu właściwie na każdym etapie aparat podłączany jest kablem USB do komputera, który sprawdza poprawność połączeń, oraz wykonania wszystkich czynności na danym stanowisku. Po finalnym złożeniu aparat przechodzi szereg testów. Trafiając na dane stanowisko pracownik musi wykonać wiele ściśle określonych czynności, które są odpowiednio odznaczane na ekranie komputera. Dla przykładu, na jednym ze stanowisk pracownik sprawdzał poprawność działania przycisków i obrotu ekranu. Dopiero po wciśnięciu wszystkich i obróceniu ekranu o 180 stopni mógł wypiąć aparat i przekazać do dalszych prób. Wszystko odbywa się bardzo mechanicznie, w dość dużym tempie. Test poprawności działania przycisków, wyświetlacza i wizjera, wraz z wpięciem zasilania i komputera trwa około 25 sekund. Ciekawie wygląda również sprawdzanie poprawności kolorystyki, w związku z różnymi wersjami kolorystycznymi jednego modelu. Aparat umieszczany jest przy czujnikach optycznych, które potwierdzają czy wszystkie elementy są odpowiedniego koloru. Na następnych etapach testów sprawdzana jest jakość zdjęć przy ISO 6400, gdzie pracownicy obserwują szum i jego odstępstwa od normy. Zaraz potem aparat trafia do osób, które sprawdzają poprawność nagrywania filmów, filmując kolorową kartkę A4 z napisem „happy new year”. Po zmontowaniu i serii testów aparaty trafiają na specjalne palety i jadą do ostatecznego pakowania.
Na innej hali mogliśmy obejrzeć proces montażu Nikona D750. Wygląda on właściwie tak samo, jak w przypadku D5500, choć jest trochę dłuższy. Ciekawie wygląda poziomowanie matrycy, które odbywa się całkowicie automatycznie. Sensor zamontowany jest na 3 śrubach, które przy pomocy zautomatyzowanej maszyny są odpowiednio dokręcane tak, aby matryca była pod kątem prostym do bagnetu. Będąc nieco złośliwym, widziałem dokładnie miejsce, gdzie montowane były czujniki AF, które powodowały flary, od których niedawno zawrzało w internecie. Przy składaniu D750 pracuje około 60 osób, a złożenie jednego aparatu, wraz z wszystkimi testami, trwa około 100 minut. Mówię tu o czasie złożenia z gotowych komponentów, które wytwarzane są w innych częściach fabryki lub innych fabrykach. W zakładzie zatrudnionych jest ponad 6500 osób, a maksymalna dzienna produkcja wynosi 2600 sztuk aparatów i obiektywów.
Na koniec zostaliśmy zaproszeni do sali konferencyjnej, gdzie podsumowano tę półtoragodzinną wycieczkę po fabryce, wręczono upominki i poproszono o pytania. Następnie pozbyliśmy się czapek i tenisówek, zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe i pojechaliśmy walczyć z Bangkokiem…