Zamienił wnętrze swoich ust w aparat. To naprawdę zadziałało!

Zamienił wnętrze swoich ust w aparat. To naprawdę zadziałało!

Louis, syn fotgorafa.
Louis, syn fotgorafa.
Źródło zdjęć: © Instagram | Justin Quinell
Marcin Watemborski
07.02.2023 14:36, aktualizacja: 07.02.2023 20:33

Widzieliśmy już przeróżne aparaty fotograficzne, lecz jeszcze nigdy czegoś takiego. Fotograf Justin Quinell poważnie wgryzł się w sztukę i zrobił ze swojej jamy ustnej funkcjonujący aparat. Na dowód zamieszcza zdjęcie swojego synka Louisa.

Fotografowanie aparatem otworkowym oznacza bezkresną kreatywność. Ludzie robią je ze wszystkiego – z puszek po napojach, pudełek od zapałek, owoców, pieczywa, przyczepy, szopy na narzędzia czy nawet całego piętra budynku. Jednak Justin Quinell postawił na bardziej organiczną formę. Biologiczną właściwie, ponieważ jego jama ustna zmieniła się w aparat.

Miłość Justina do aparatów otworkowych sięga początku lat 90. XX wieku, gdy uczył młodzież, jak zrobić aparat z puszki po napoju. Zasada funkcjonowania aparatu otworkowego jest bardzo prosta. Wystarczy z jednej strony puszki zrobić maleńką dziurkę, a naprzeciwko umieścić fragment papieru fotograficznego lub innego materiału światłoczułego, a później wszystko szczelnie zakleić. Oczywiście aparat trzeba przygotowywać w ciemni, by nie zaświetlić materiału.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pewnego dnia Quinell doznał olśnienia i postanowił wsadzić malutki aparat do ust i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Do robienia kolejnych aparatów wykorzystywał kasetki na filmy typu 110 lub 126. Można je było umieszczać niemal wszędzie i były praktycznie niezniszczalne, jak wyznaje Justin.

"Aparaty uśmiechowe" Quinella musiały być odpowiednio zabezpieczone przed różnymi niebezpieczeństwami. Właściwie wszystko mogło pójść źle. Fotograf wykorzystał wspomniane kartridże, a materiał światłoczuły zabezpieczył przezroczystą taśmą samoprzylepną, by ślina nie zniszczyła zdjęć. Za osłonę dziurki naświetlania posłużyła czarna taśma izolacyjna. Otwór był jednak tak mały, że do zaświetlenia potrzeba było bardzo mocnego światła, co dawało czas fotografowi na ustawienie wszystkiego. Do oświetlenia zdjęć Justin wykorzystał lampy błyskowe.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)