Josh Newton i jego sesja ślubna z pożarem w tle
Taki dzień jest tylko raz w życiu - mawiają. Ma być wyjątkowy, niesamowity i nic nie może go zniszczyć. A nie daj Boże deszcz spadnie, katastrofa! Makijaż popłynie, koafiura się przekrzywi, goździki spuszczą główki... ze wstydu. A co dopiero pożar w okolicy! O ślubie mowa. I towarzyszącej mu nerwowej atmosferze oraz okolicznościach wszelakich, z reguły absolutnie nieprzewidywalnych.
O tym jak bardzo nieprzewidywalnych przekonali się April Hartley i Michael Wolber.
Ślub w plenerze - to brzmi wspaniale. Ale z reguły niesie ze sobą ryzyko zmian atmosferycznych, i to tych z gatunku mokrych.
April i Michaela spotkało coś zgoła innego. Pożar, ogromny i naprawdę groźny. Two Bulls Wildfire trawił wszystko na swojej drodze, niebezpiecznie zbliżając się do miejsca ceremonii.
Ich fotograf Josh Newton stworzył fotografie jakie nikomu nie przyszłyby do głowy. Zanim zmuszono gości do ewakuacji Newton wykorzystał okazję na stworzenie jedynych w swoim rodzaju zdjęć, w niecodziennych warunkach. Wykorzystał ogromny pożar jako tło do zdjęć ślubnych. Zamiast pozować wśród wszędobylskich runi, łąk, torów i zagród wiejskich państwo Wolber mają zdjęcia ślubne z pożarem w tle. Drugi plan bardzo efektowny, trzeba przyznać.
Zdjęcia nie przeszły bez echa w sieci. Wieść błyskawicznie rozeszła się pocztą pantoflową i fotografie wywołały bardzo mieszane uczucia. Jedni zdecydowanie potępiali takie podejście, twierdząc, że to jest niesmaczne. Inni zachwyceni twierdzili, że fotograf po prostu bardzo dobrze wykorzystał dane mu warunki i stworzył naprawdę wierną dokumentację tak szczególnego dnia.
Zdjęcia są naprawdę niesamowite i ujmujące, ale czy etyczne? Czy takie wykorzystanie dramatycznej sytuacji jest dobrym podejściem do tematu?