Zdjęcia z festiwalu San Fermin w Pampelunie. Byki poturbowały ludzi
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Festiwal San Fermin, czyli św. Firmina, to bardzo kontrowersyjne święto obchodzone hucznie w Pampelunie. Podczas niego odbywa się ucieczka przed bykami oraz walki matadorów z tymi potężnymi zwierzętami. W tym roku nie zabrakło ofiar.
Co roku w dniach 6-14 lipca do Pampeluny zjeżdżają się miłośnicy adrenaliny z całego świata. Towarzyszą im liczni fotoreporterzy, którzy dokumentują zmagania śmiałków z bykami. Mimo tego, że festiwal San Fermin wywodzi się z religii chrześcijańskiej, mało kto dziś o tym pamięta. Stał on się okazją do imprezowania na ulicach. Co prawda ludzie wciąż ubierają białe stroje z czerwonymi elementami, ale reszta festiwalu jest znacznie inna niż kilkanaście lat temu.
Podczas dni św. Firmina odbywają się liczne zabawy – niektóre z nich są przeznaczone wyłącznie dla dorosłych. Największe kontrowersje dotyczą ucieczki przed bykami. Gonitwa nazywa się z hiszpańskiego encierro i bierze w niej udział 6 krów oraz 6 byków. Trasa ma 825 metrów i biegnie wąskimi uliczkami pełnymi ludzi, którzy przeskakują nad zwierzętami, a nierzadko wpadają pod ich kopyta. W tym roku aż 6 osób wymagało pomocy medycznej.
Gonitwa kończy się na Plaza de Toros, czyli Placu Byków. To wielka arena, na której odbywają się corridy, czyli walki matadorów z potężnymi bykami. Celem tego makabrycznego widowiska jest zabicie zwierząt. Często trwa to dość długo, ponieważ zanim matador przebije byka szpadą, rzuca w niego włóczniami, co jest wyjątkowo okrutną formą rozrywki oglądaną przez tysiące osób.
Tegoroczna gonitwa była pierwszą od 2019 roku, ponieważ podczas wzmożonej pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 wszystkie imprezy były odwołane. Z doniesień agencji Europa Press wynika, że wspomniane 6 osób trafiło do szpitala z obrażeniami od kopyt oraz uderzeń o brukowane ulice. Na szczęście nikt nie został przebity rogami, a takie sytuacje już się zdarzały.
Dodatkowym niebezpieczeństwem podczas festiwalu San Fermin są fajerwerki i race, które są dosłownie wszędzie. Co roku pojawiają się ludzie z wielkimi figurami byków napchanymi sztucznymi ogniami. Ta forma gonitwy jest bardziej popularna wśród dzieci, które chętnie uciekają przez rzeźbą zwierzęcia.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii