Sam się wydał. Znany artysta oszukał 30 tys. osób

Zrzut ekranu z Instagrama Jona Avery'ego.
Zrzut ekranu z Instagrama Jona Avery'ego.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Marcin Watemborski

22.02.2023 15:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pewien twórca zebrał na Instagramie blisko 30 tys. obserwujących. Ludzie zachwycali się kadrami, które tam umieszczał. Problem polega na tym, że żaden z nich nie był zdjęciem. Ta historia pokazuje, że nie można wierzyć we wszystko, co się widzi w internecie.

Historia Josa Avery’ego nagłaśnia kilka ważnych kwestii. Przede wszystkim – to, co widzimy w interencie, niekoniecznie jest prawdą. Po drugie – technologia poszła niesamowicie do przodu, więc nie powinniśmy bagatelizować potęgi sztucznej inteligencji. Po trzecie natomiast – oszustwo w internecie i stworzenie fikcyjnej osobowości jest banalnie proste.

Okazało się, że żaden z opublikowanych kadrów nie był zdjęciem, a grafikami stworzonymi przez sztuczną inteligencję. Tym, co zdradziło oszustwa, było jego własne oświadczenie. Jos Avery zrobił to wszystko z premedytacją, by dać internetowej społeczności pstryczka w nos.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zanim jednak do tego doszło, Avery zbierał setki komplementów. Jego obserwujący uważali go za geniusza, nowe objawienie świata fotografii portretowej. Artysta odpowiadał na wszystkie pochlebne komentarze, a te, które sugerowały wykorzystanie sztucznej inteligencji, ignorował. Gdy ktoś pytał go o aparat, odpowiadał, że robi zdjęcia Nikonem.

Jos droczył się z odbiorcami w zabawny sposób podając dokładny sprzęt, którego rzekomo używał, jak też obiecywał nagranie sesji i postprodukcji. Co ciekawe, pisał o tym, że w obróbce tworzy sztuczne wrażenie głębi ostrości oraz często łączy zdjęcia z innymi.

Przyszedł dzień, w którym Jos stwierdził, że ma dość. Wiedział, że większość odbiorców jego prac nie zorientowała się, że ma do czynienia z grafikami stworzonymi przez sztuczną inteligencję. Jego pierwotnym celem było ukazanie tego, że SI może oszukać ludzi i napisanie później artykułu na ten temat. Obecnie jest to jego formą wyrazu twórczego, a podejście Avery’ego się zmieniło.

Jos Avery wyznał, że na potrzeby swoich 180 postów na Instagramie, algorytm Midjourney musiał wygenerować aż 14 tys. obrazów. Mówił, że na 85 grafik tylko jedna była dobra. Wytworzone przez SI obrazy przechodziły zaawansowany proces obróbki – najpierw w Lightroomie, później w Photoshopie. "Zdjęcia" znacznie się zmieniały, a Avery dodawał na każdym coś od siebie. Sam twórca uważa, że właśnie ten proces sprawił, że może nazywać się artystą, a algorytm był tylko narzędziem.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii