Zeiss Batis 85 mm f/1.8 - test portretówki do Sony A7
Zeiss Batis 85 mm f/1.8 to drugi, testowany przez nas model dedykowany do aparatów Sony. Czy nowa seria jest tak dobra, jak przystało na legendę Zeissa?
Obiektywy Zeiss to przede wszystkim manualne konstrukcje. Do najpopularniejszych systemów, czyli Canona i Nikona nie znajdziemy na rynku szkieł wyposażonych w system AF. Jednak współpraca Sonego z Zeissem układa się dobrze. Zaprezentowana w kwietniu nowa seria Batis to autorskie konstrukcje Zeissa (nie Sony Zeiss) wyposażone w system autofokusu. Dedykowane są przede wszystkim do serii A7, choć oczywiście możemy zastosować je w aparatach Sony z matrycą APS-C.
Ogniskowa 85 mm, czyli typowa portretówka znajdzie wielu konkurentów w innych systemach, natomiast to jedyna tego typu konstrukcja dedykowana do linii A7. Sony oferuje jeszcze obiektyw FE 90 mm f/2.8 Macro, ale ciężko traktować go jako bezpośredniego konkurenta. W innych systemach bez problemu znajdziemy konkurencyjne konstrukcje - Canon oferuje obiektywy o jasności f/1.8 i f/1.2, Nikon f/1.8 i f/1.4, Sony do systemu A - f/1.4. Do tego należy doliczyć Sigmę 85/1.4. Tak więc biorąc pod uwagę cały rynek - 85-tek jest całe mnóstwo, natomiast biorąc pod uwagę tylko linię A7 - tylko Batis 85 mm f/1.8.
Specyfikacja, budowa i jakość wykonania
Obiektyw z wyglądu bardzo przypomina krótszą konstrukcję, którą niedawno testowałem. Seria Batis ma bardzo charakterystyczny, minimalistyczny i monolityczny design. Wykonanie jest rewelacyjne - wykonany w całości z metalu, świetnie licujący się z dedykowaną osłoną przeciwsłoneczną. Obiektyw wyposażono w uszczelnienia, a jego konstrukcja jest bardzo zwarta. W obiektywie nie znajdziemy żadnych ruchomych elementów - ruchy soczewek odbywają się w środku zamkniętego korpusu.
Tak, jak wspomniałem, obudowa jest monolityczna. Nie umieszczono na niej żadnych przełączników. Jedynym elementem sterującym jest pierścień ostrości. Jego działanie jest bardzo precyzyjne, pracuje z odpowiednim oporem. Wykonano go z miękkiej gumy, która ma jeden minus - przyczepiają się do niej małe paproszki i dość ciężko ją wyczyścić.
W serii Batis, tradycyjną podziałkę ostrości zastąpił wyświetlacz OLED. Ustawiając ostrość manualnie, w bardzo czytelny sposób pokazuje odległość ostrzenia, a także głębię ostrości w postaci odległości komunikatu o odległości na której zaczyna się i kończy ostrość. To niesamowicie wygodne rozwiązanie, znacznie dokładniejsze niż klasyczne, analogowe podziałki. Do tego bardzo pozytywnie wpływa na wygląd obiektywu. Kolejny plus.
Warto wspomnieć o optycznej stabilizacji obrazu, którą producent niespecjalnie się chwali. To ukłon w stronę osób, które posiadają poprzednie wersje Sony A7 bez stabilizacji sensora. W stylowym, białym pudełku wyłożonym niebieską gąbką znajdziemy obiektyw, dwa dekielki i osłonę przeciwsłoneczną. Szkoda, że zabrakło etui lub woreczka transportowego. Sugerowana cena detaliczna to 4999 zł. Więcej informacji technicznych znajdziecie w tabeli poniżej.
Autofokus
Tak, jak wspomniałem w poprzednim rozdziale - Batis to nowa seria Zeissów, która obok serii Touit ma układ autofokusu. Testy prowadziłem na aparacie Sony A7II, którego układ bazuje na detekcji fazy i kontrastu. Układ radzi sobie dość dobrze, choć kiedy zgubi ostrość i musi przejechać całą skalę ostrości, trwa to około 2 sekund. Kiedy jednak obiektyw ma ustawiać ostrość na obiekty w podobnej odległości, czas do potwierdzenia rzadko przekracza 0,5 sekundy. Nie jest to obiektyw do realizowania dynamicznych reportaży - konkurencyjne zestawy Canona czy Nikona działają szybciej. Na plus jednak należy policzyć bardzo dobrą celność. Obiektyw testowałem przez 2 tygodnie i zdjęcia z nietrafioną ostrością należą do rzadkości.
Funkcja Macro
Obiektywy portretowe nie są stworzone do fotografii macro. Minimalna odległość ostrzenia wynosi 80 cm, co przekłada się na powiększenie 1:7.9. Konkurenci oferują podobne parametry.
Rozmycie
Bokeh w Batisie 85 mm f/1.8 jest bardzo przyjemny i nadzwyczaj miękki, jak na konstrukcje Zeissa. Krążki rozmycia są okrągłe, nie mamy do czynienia z ich rozdwajaniem, a nieostrości nie odciągają wzroku od głównego motywu. Duży otwór względny pozwala na ładne odcięcie od tła nawet przy fotografowaniu całej postaci. Tu również należy się plus.
Stabilizacja
Obiektyw został wyposażony w stabilizację optyczną. Pierwsze egzemplarze testowe trafiły do dziennikarzy już w listopadzie 2014 roku, kiedy Sony nie zaprezentowało jeszcze A7 II wyposażonego w stabilizację matrycy. Ciężko powiedzieć czy Zeiss nie wiedział o planach Sony i zdecydował się na wprowadzenie stabilizacji optycznej, czy zrobił to w pełni świadomie, dla użytkowników pierwszej generacji A7. Korzystając ze stabilizacji w Sony A7II, aparat używa trzech osi w obiektywie i dwóch w aparacie. Testy przeprowadziłem na Sony A7II. Wykonałem serię 5 zdjęć z bazowym czasem 1/80 sekundy. Następnie czas wydłużałem o 1EV, a za efektywne, uznawałem wartości, gdzie na 5 zdjęć, 3 były ostre.
W Sony A7II dało mi się uzyskać czas 1/5 sekundy, co daje wartość 4EV efektywnie działającej stabilizacji. Przy A7R sprawa wygląda bardzo podobnie, więc nie ma znaczenia czy korzystamy tylko ze stabilizacji w obiektywie czy połączenia układu aparatu ze stabilizacją optyczną. Dobry wynik!
Aberracja chromatyczna
Test tej wady zawsze przeprowadzam fotografując drzewo na tle jasnego nieba. Przy przysłonie f/1.8 aberracja jest wyraźnie widoczna na krawędziach gałęzi. Mamy do czynienia z fioletowymi i zielonymi zafarbami. Na szczęście aberracja nie wychodzi daleko poza gałęzie ale mimo to jest mocno widoczna i dość trudna do usunięcia. Z taką sytuacją mamy do czynienia do przysłony f/4. Dopiero przy f/5.6 aberracja jest dobrze korygowana. W obiektywie za takie pieniądze oczekiwałbym lepszego korygowania tej wady, szczególnie przy f/2.2-2.8.
Winietowanie
W jasnych obiektywach zawsze obserwujemy spore winietowanie, szczególnie przy otwartej przysłonie. Nie inaczej jest w przypadku testowanego obiektywu. Największą winietę zaobserwujemy na f/1.8, a jej wartość to ok. 1.9 EV. Domknięcie do f/2.0 rozjaśnia brzegi o ok. 0.2 EV. Przy domknięciu przysłony do f/2.8 wada wynosi już ok. 1EV, przy f/4 - 0,7 EV, f/5.6 - 0.5 EV i na takim poziomie utrzymuje się w dalszym zakresie przysłon. Dobrze, że ta wada znika tak szybko, choć winietowanie prawie 2EV przy maksymalnie otwartej przysłonie nie jest wynikiem godnym pochwały, choć oczywiście wielu fotografów ceni sobie mocną winietę na zdjęciach.
Dystorsja
W obiektywach o dłuższych ogniskowych najczęściej obserwujemy dystorsję poduszkowatą objawiającą się wciąganiem linii z brzegów kadru do środka. W testowanym Batisie wada występuje, choć w codziennym fotografowaniu jest bardzo trudna do dostrzeżenia. Tu, podobnie jak w przypadku Batisa 25 mm f/2 dystorsja jest dobrze korygowana
Ostrość
W celu pomiaru ostrości wykonałem serię zdjęć tablicy ISO 12233 z różnymi wartościami przysłony. Następnie wybrałem wycinki o szerokości 1500 pikseli z centrum i górnego lewego rogu kadru.
Centrum
Obiektyw, jak na Zeissa przystało bardzo dobrze radzi sobie z ostrością. Już od przysłony f/1.8 obraz jest ostry i pełen szczegółów. Domykając przysłonę, ostrość jest jeszcze lepsza, choć z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że Zeiss Batis 85mm f/1.8 jest używalny w całym zakresie przysłon. Najlepsze wyniki uzyskamy przy przysłonach f/4-11, od f/16 ostrość zaczyna spadać.
Róg
Brzegi również wyglądają dobrze. Nie ma żadnego problemu z czytelnością obrazu, choć przy f/1.8-2.8 obraz nie jest zbyt ostry. Najlepsze wyniki uzyskamy od f/5.6 do f/11. Od f/16 znów widać spadek ostrości związany z dyfrakcją. Przy f/22 obraz jest już wyraźnie miękki, ale nadal akceptowalne.
Zdjęcia przykładowe
Zdjęcia zostały wykonane Sony A7 II. Niestety podczas testów, dysk na którym miałem zdjęcia testowe umarł i zostały mi tylko zmniejszone pliki JPG. Dodaję więc dwie galerie - jedną ze zdjęciami z testów w ZEA i drugą - z zimowego Wrocławia, przy czym tylko zdjęcia z Wrocławia są w pełnej rozdzielczości i wywołane są przy standardowych ustawieniach w Adobe Lightroom.
Zdjęcia po korektach w Adobe Lightroom i Capture One w mniejszej rozdzielczości
Zdjęcia w pełnej rozdzielczości przy standardowych ustawieniach Adobe Lightroom CC
Podsumowanie
Co nam się podoba
Zeiss dostaje przede wszystkim plus za bardzo dobrą jakość obrazu na wszystkich przysłonach. Mimo niezbyt imponującej jasności f/1.8 nie musimy martwić się o jakiekolwiek przymykanie przysłony. Do tego należy doliczyć świetne wykonanie, bardzo wygodny wyświetlacz OLED, który jest czytelny również w pełnym słońcu. Obiektyw bardzo ładnie rysuje - obszary nieostrości są ładnie rozmyte, a szkło dobrze przenosi kontrast i kolory. Plus należy się również za stabilizację, użytkownicy poprzedniej generacji A7 będą zadowoleni.
Co nam się nie podoba
W tej kwestii mam te same zastrzeżenia, które pojawiły się w recenzji Batisa 25 mm f/2. Obiektyw kiepsko radzi sobie z korygowaniem aberracji i winietowania. O ile winietowanie dość szybko znika, o tyle aberracja przestaje być widoczna dopiero przy f/5.6. Te wady można wybaczyć w tańszych konstrukcjach, ale w obiektywie za prawie 5000 zł powinny być zdecydowanie lepiej korygowane. Dodatkowo, układ autofokusu powinien działać szybciej.
Werdykt
Zeissy Batis testowałem z Sony A7II przez dwa tygodnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Wybór takiego sprzętu był naprawdę trafiony. Mimo że cały zestaw nie był dużo lżejszy niż analogicznego sprzętu w oparciu o amatorską lustrzankę pełnoklatkową, każdy gram w 30 stopniowym upale się liczy. Po zgraniu zdjęć przykładowych już na miejscu, doceniłem fakt, że obiektyw jest w pełni używalny od f/1.8, a niezbyt szybki autofokus, bardzo celny. Obiektyw nie jest wolny od wad, które wyszczególniłem. Tu przed zakupem dobrze jest zrobić rachunek sumienia i zdecydować czy nasze zdjęcia są „aberracjogenne”, a spore winietowanie dokuczliwe. Mimo wszystko uważam jednak, że powinny być lepiej korygowane już na poziomie optyki. Użytkownicy linii A7 szukający portretówki nie mają dziś zbyt dużego wyboru, bo testowany Batis jest jedyną 85-tką na rynku, ale myślę że każdy, kto zdecyduje się na zakup tego obiektywu będzie zadowolony, bo obrazek, jaki produkuje jest naprawdę przyjemny. Myślę, że dobrą rekomendacją będzie fakt, że niedługo po testach kupiłem Batisa na własny użytek.