Zgubiony aparat przetrwał 3 lata w Morzu Północnym nienaruszony
Zgubienie sprzętu jest zdecydowanie nieprzyjemną sytuacją, a podczas nurkowania można śmiało stwierdzić, że przepadł na zawsze. Historia jednak przyjmuje czasem niespodziewany obrót.
Podczas nurkowania w 2013 roku, Adele Devonshire, zgubiła swój aparat Fuji nieopodal St Abbs w północno-zachodniej Szkocji. Próby odnalezienia sprzętu nie przyniosły rezultatu. Jakież musiało być jej zaskoczenie gdy trzy lata później zobaczyła fejsbukowy post Larsa Mossberga, który znalazł aparat przy brzegu małej szwedzkiej wyspy. Obudowa podwodna, w której był umieszczony została mocno zniszczona podczas wędrówki przez ponad 900 kilometrów Morza Północnego, mimo to zachowała szczelność.
Po wysuszeniu i otwarciu obudowy, aparat udało się włączyć za pierwszym razem bez potrzeby ładownia baterii. Na karcie było około 500 zdjęć z różnych miejsc i okazji. Lars postanowił zwrócić się o pomoc w odnalezieniu właściciela do użytkowników grupy Lost at Sea na Facebooku. 5 godzin od umieszczenia posta udało się odnaleźć panią Devonshire. Po szybkiej weryfikacji, zadając jej pytania dotyczące zdjęć, aparat został wysłany pocztą.
Jest to naprawdę niezwykła historia. Pokazuje ona, że moc internetu i dobroć ludzi mogą iść w parze. Ponadto jakie były szanse, że kiedykolwiek aparat się odnajdzie, co więcej jakie były że w ogóle opuści odmęty morza? Największym zaskoczeniem dla mnie jest to, że mimo tak długiego czasu i warunków aparat nadal działał, ba nawet bateria nie padła!