Mroźny reportaż z najzimniejszego miejsca na świecie, gdzie temperatura sięga -71.2 C
Redakcja Fotoblogia.pl
Nowozelandzki fotograf i podróżnik Amos Chapple wybrał się z wizytą do wsi Ojmiakon, która liczy około 500 mieszkańców i jest jednym z najzimniejszych miejsc zamieszkaych przez ludzi. Wykonał zdjęcia pokazujące życie w tak ekstremalnym klimacie, gdzie nawet aparat miał trudności.
„Miałem na sobie cienkie spodnie, kiedy pierwszy raz wyszedłem na zewnętrz do - 47 °C . Pamiętam to uczucie, kiedy zimno jakby fizycznie chwytało mnie za nogi. Drugim zaskoczeniem był fakt, że od czasu do czasu moja ślina zamarzała w kształt igieł, które sterczały z moich ust" - powiedział Amos Chapple w rozmowie z serwisem weather.com.
Jednym z większych wyzwań dla fotografa przy tym projekcie, poza oczywiście przebywaniem na niesamowitym mrozie, była obsługa aparatu. Było tak zimno, że zamarzały soczewki i pierścienie obiektywu.
Ojmiakon w języku jakuckim oznacza - dość ironicznie - „niezamarzającą wodę”. Jest to nawiązanie do pobliskich gorących źródeł, które umożliwiły założenie wsi.
Podróż do wioski z Jakucka trwa dwa dni. Sam Jakuck jest również jednym z zimniejszych miejsc na świecie, osiągając średnie temperatury zimą na poziomie - 34 stopni Celsjusza.
Maksymą życiową Amosa Chapple jest praca na rzecz pozytywnych historii fotograficznych i popularyzowanie ich w dużych mediach. Fotograf uważa, że jest jeszcze mnóstwo fajnych rzeczy, które warto pokazać, niekoniecznie komercyjnie. Współpracował między innymi z UNESCO, "Guardianem", "The Atlantic" i włoskim wydaniem "Vanity Fair".