Żołnierki Kaczinu, zbuntowanej republiki birmańskiej, na zdjęciach Adriane Ohanesian
Kaczin to jeden ze stanów w Mjanmie (Birma). Jego mieszkańcy od dawna prowadzą walkę o niepodległość. Amerykańska fotografka Adriane Ohanesian opowiada o kulisach powstawania fotoreportażu o kobietach walczących w Armii Wyzwolenia Kaczinu.
Dla kogo przygotowałaś te zdjęcia?
Jestem freelancerem. Od 4 lat pracuję w Afryce dla Reutera, ale także dla organizacji pozarządowych i ONZ. Chciałam się sprawdzić w zupełnie odmiennym otoczeniu i pokazać inną stronę konfliktu w Kaczinie. Realizując ten reportaż, współpracowałam bezpośrednio z Wyzwoleńczą Armią Kaczinu. Miałam pełny dostęp do kobiet żołnierzy. ONZ, organizacje pozarządowe i obcokrajowcy nie mają tam wstępu z powodu zakazu wydanego przez rząd Mjanmy (Birma). Zdobycie kontaktów i zaplanowanie wyprawy zajęło mi sporo czasu. W końcu dostałam się do Birmy nielegalnie przez granicę z Chinami.
Jakie miałaś wyobrażenie o walczących kobietach, zanim zjawiłaś się w Kaczinie?
Przed wyjazdem oglądałam wiele zdjęć i materiałów wideo o kobietach służących w KIA (Kachin Independence Army). Niewiele wiedziałam o ich roli w tej armii. Kiedy się tam znalazłam, szybko zorientowałam się, że każdy aspekt życia cywilnego i żołnierskiego życia jest podporządkowany KIA. W końcu skupiłam się na treningu wojskowym, który jest interesujący, ponieważ od niego kobiety zaczynają swoje nowe życie.
Jak dużo czasu spędziłaś w Kaczinie?
Około 3 tygodni. Fotografowałam w dwóch bazach poza miastem. Spędziłam z tymi kobietami kilka nocy, choć najczęściej budziłam się o 4 rano, żeby zdążyć przybyć z miasta do ich bazy, zanim wstaną na zajęcia. Zwykle zostawałam też do wieczora, gdy kładły się już spać.
Czy te kobiety muszą czy chcą walczyć?
Wyzwoleńcza Armia Kaczinu (KIA) chce opanować cały Kaczin. Cywile są jej podporządkowani. Niektóre z tych kobiet wybierają taką drogę życia, ale też słyszałam, że wiele z nich zostało wcielonych do armii siłą.
Dlaczego zdecydowałaś się na fotografowanie właśnie kobiet walczących w Kaczinie?
Zdjęcia z konfliktów zbrojnych często przedstawiają przemoc i mężczyzn w uniformach. Chciałam zaprezentować inną stronę sytuacji w Kaczinie i wpływ armii na życie tych kobiet. Dużym wyzwaniem dla nich jest oderwanie od rodzin. Chciałam pokazać ich samotność i jednocześnie odnajdywanie się w nowym środowisku.
Czy miałaś jakieś wsparcie w postaci tłumaczy, przewodników?
Czasami korzystałam z pomocy tłumacza, ale przez większość czasu byłam obserwatorem i zostawałam z kobietami sam na sam. To mi odpowiadało, bo pozwalało skrócić dystans.
Jak sądzisz: czy to, że jesteś kobietą, sprawiło, że łatwiej Ci było fotografować te żołnierki?
Myślę, że płeć ma tu drugorzędne znaczenie. Ważniejsze jest podejście do sytuacji. Wszystko zależy od ciebie i relacji, jaką budujesz z ludźmi, których fotografujesz. Z drugiej strony to, że jestem kobietą, pozwoliło mi być może fotografować je, kiedy spały lub się kąpały, ale nie jestem tego pewna…
Zdjęcia Adriane zostały niedawno wyróżnione przez Magnum Photos w konkursie "30 under 30", którego celem było wyłonienie 30 młodych fotografów przed 30. rokiem życia.
Więcej zdjęcia Adriane do obejrzenia tutaj.