Zoomowanie nieba, czyli inspirujący sposób na nocne zdjęcia

Zoomowanie nieba, czyli inspirujący sposób na nocne zdjęcia
Źródło zdjęć: © © Lincoln Harrison
Wojciech Gadomski

19.09.2013 08:09, aktual.: 19.09.2013 10:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Co robiliście dziś w nocy? Pewnie ciężko pracowaliście nad obróbką zdjęć albo po prostu smacznie spaliście. Teraz wyobraźcie sobie, że żyjecie w Australii, gdzie niebo jest czyste, w koło pustynia, wymarzone warunki do obserwacji i fotografowania nieba, żal spać! To codzienność fotografa Lincoln'a Harrison'a specjalizującego się w portretowaniu nieba. W tym krótkim tekście postaram się odgadnąć jakie techniczne zabiegi autor stosuje, żeby osiągnąć te efekty.

Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison
Obraz
© © Lincoln Harrison

Żeby fotografować niebo, potrzebny jest oczywiście aparat. Najlepiej z manualnymi nastawami i niezłą matrycą, która przy wysokich czułościach nie szumi. Konieczny jest też statyw. Do osiągnięcia efektu, jak ja go nazywam, “prędkości warp” wymagany jest szeroki zoom.

Nocne niebo dobrze fotografować przy czułości co najmniej ISO 1600. “Prędkość warp” osiągamy przez zoomowanie (inaczej najazd) obiektywem w trakcie naświetlania przy długim czasie. Przy fotografowaniu gwiazd powinno to być co najmniej kilkanaście do kilkudziesięciu sekund przy przysłonie 4 lub 5.6.

Żeby uzyskać tak równe linie z poruszonych gwiazd, Harrison musi mieć wyjątkowo pewną rękę albo robi wiele prób przy jednym kadrze. Żeby linie były proste i równomierne, pierścieniem zmiany ogniskowej należy pracować z niezmienną prędkością obrotu.

Możliwa jest bardziej dynamiczna praca przy krótszym czasie, ale wtedy musi wzrosnąć ISO. Kiedy już na zdjęciu mamy upragnione linie, fotografujemy statycznie cały plan.

Potem łączymy w postprodukcji obiekty statyczne na ziemi, takie jak drzewa, budynki itd., z poruszonym niebem. W pochmurne dni i noce i tak nie da się fotografować nieba, ale kto wie, może już niedługo znowu się przejaśni i będzie okazja do wypróbowania metody Harrisona.

STRONA AUTORA:

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także