Zrobiłem sobie selfie i było to naprawdę dziwne przeżycie
Nie, niezupełnie dlatego, że stałem przy różowej ścianie, z ogromniastym lizakiem.
Pandemia daje się we znaki każdemu i - abstrahując od powagi tego problemu - miłośnikom social media także. Choć w sposób szczególny. Bo z jednej strony serwisy społecznościowe biją rekordy odsłon, z drugiej zaś - zbytnio nie ma się czym tam pochwalić.
Dalsze podróże są z oczywistych przyczyn mocno utrudnione lub wręcz wykluczone. Krajobrazy polskich miast - wyeksploatowane. OK, można zrobić sobie 10 takich samych selfie przed lustrem, ale to raczej mało angażujące dla publiki. Podobnie - chwalenie się jedzeniem na wynos, podanym w papierowych pudełkach, czy najnowszym tosterem z e-sklepu. A sama aura również nie zachęca do sesji w plenerze.
Ba, mieszkając w tzw. strefie czerwonej, nie zrobisz sobie choćby fotki w lustrze w przymierzalni sklepu odzieżowego. Są niedostępne.
I tu, całe na biało, wchodzi warszawskie Centrum Handlowe Blue City
Zorganizowano tam specjalną strefę selfie o może niezbyt wyszukanej, ale wymownej nazwie Selfie Space BC. Krótko: każdy może przyjść, by korzystając z kilkunastu przygotowanych motywów, zrobić sobie efektowne i zdecydowanie niecodzienne zdjęcia. Samemu bądź przy pomocy znajomego czy znajomej.
Nie jest to wprawdzie pomysł nowatorski, bo w samej stolicy od końca maja przy ul. Grzybowskiej działa już specjalne Muzeum Selfie, Blue City ma jednak pewien niepodważalny atut: darmowy wstęp. Oczywiście wynika to z faktu, że mowa tu o sprytnie zaaranżowanej kampanii reklamowej, ale to przecież żadna wada.
Wprost przeciwnie - zabawa jest nawet lepsza, gdyż galeria zachęca do wrzucania zdjęć na social media i oznaczania ich hasztagiem #selfiespacebc. Najciekawsze ujęcia mają być wyświetlane na cyfrowym bilbordzie umieszczonym nieopodal. I teraz powiedzcie, że ci wszyscy z parciem na szkło nie będą wniebowzięci. Panie i panowie, tytuł lokalnego celebryty dzielnicy Warszawa-Ochota czeka ;)
Scenografii naliczyłem łącznie 12, ale można improwizować
Miejscami jest naprawdę zaskakująco. Największe wrażenie robią chyba łóżko i taboret przyklejone do ściany tak, aby przy odpowiednim kadrze wyglądać jak w pozycji leżącej. A także ciemnia poprzecinana kolorowymi taśmami LED.
Ciekawe są motywy muzyczny i malarski. Artystyczny - świat w błękicie. Żartownisiów ucieszą z kolei królewski tron w karykaturalnie barokowym stylu oraz wszędobylski róż z wielkim lizakiem.
I nie trzeba tu organizować całodziennej wyprawy. Jest tak, jak na fotografię społecznościową przystało. Jedziesz na zakupy, wpadasz na szybką fotkę i gotowe. Wychodzi sprawnie, a niecodziennie.
Dla kogoś, kto nie czuje klimatu social media, to trochę dziwne przeżycie
Co jest fajnego w stosie porozrzucanego barachła? - ktoś zapyta. W takim wypadku Selfie Space BC ewidentnie nie jest dla niego. To raj dla tych, którzy - powtórzmy - chcą mieć efektowną i niecodzienną fotkę w dobie bardzo ograniczonych możliwości logistycznych.
Przyznam, sam czuję się nieco głupio z widocznymi w niniejszym artykule zdjęciami, ale do grupy docelowej najwyraźniej trafia. Ledwo wrzuciłem zdjęcie z Selfie Space BC na prywatny Instagram, a już od totalnie obcej mi osoby otrzymałem pytanie, gdzie zostało wykonane. Czyli misja główna zrealizowana: ktoś właśnie dał skraść swoje zainteresowanie.