Życie w Chinach z perspektywy fotografa. Przechodził testy na COVID-19 niemal codziennie

Francois robi zdjęcie za każdym razem, gdy jest na testach kowidowych.
Francois robi zdjęcie za każdym razem, gdy jest na testach kowidowych.
Źródło zdjęć: © Instagram | Francois Nadeau
Marcin Watemborski

16.08.2022 12:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Francois Nadeau mieszka w Pekinie. Jego życie jako fotografa dokumentalnego stało się niezwykle trudne i wymagające podczas pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Jako, że bywał w różnych miejscach, w tym w kowidowej strefie zero, musiał przechodzić częste testy. Tak dokładne sprawdzanie, czy nie ma COVID-19 sprawiły, że rozpoczął dziwny, aczkolwiek interesujący projekt.

Kanadyjski fotograf dokumentalny Francois Nadeau z Hans Lucas Agency postanowił pokazać, jak wygląda świat z jego perspektywy. Tym, co wyróżnia go na tle innych jest to, że po wybuchu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 dalej czynnie fotografował. Jednym z warunków jego pracy było często poddawanie się testom na COVID-19.

Zgodnie z tym, co mówi Francois Nadeau, jednym z podstawowych zabezpieczeń w Chinach względem pandemii SARS-CoV-2, są częste test na COVID-19. W rozmowie z PetaPixel wspomina, że przeważnie obywatele testowani są co 48 godzin, a cały proces trwa chwilkę. Wyniki przychodzą później na numer telefonu podany przy rejestracji.

Przez to, że testy na COVID-19 stały się dla Nadeau niemal codziennością, postanowił zrealizować nie tak mały projekt fotograficzny o nazwie "Another Day, Another Test" (ang. "Kolejny dzień, kolejny test"). Dokumentalista pokazuje w nim swoje doświadczenia z badaniami podczas pracy w Chinach. Wspomina, że jest to połączenie fotografii mobilnej i tradycyjnej.

Podczas realizacji projektu, Nadeau często używa iPhone'a 12. Mówi, że to bardzo dyskretne narzędzie, pozwalające mu na uzyskanie zdjęć niezłej jakości. Jednocześnie zwraca uwagę, że nie jest pewny, czy musi mieć pozwolenie na fotografowanie w placówkach medycznych, ale przynajmniej przez ubrania ochronne nie da się zidentyfikować lekarza ani pielęgniarki wykonujących testy.

Jedną z kluczowych cech zdjęć Francoisa jest kąt widzenia. Większość jest wykonana z niskiej, żabiej perspektywy i ukazuje medyka jako ogromną istotę górującą nad pacjentem. Przypomina to niejako "trunk shoty" Quentina Tarantino, czyli znane ujęcia z wnętrza bagażnika.

Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii